Odpoczynek nad Zatoką Bengalską

Nadjeżdża nasz pociąg z Trichy do ChengalpattuW pociągu AC Chair do ChengalpatuWymyśliłam sobie żeby w okolice Mamallapuram, czyli na przedmieścia Chennai dojechać pociągiem, bo to około 300km z Trichy i autobusem zajęłoby to kilka godzin. Znając stan autobusów, nie chciałam narażać naszych dzieci na tak długa jazdę. Już przed wyjazdem udało mi się zarezerwować pociąg AC Chair, czyli wagon z miejscami siedzącymi i z klimatyzacją. Pociąg był całkiem przyzwoity, z pięcioma miejscami w rzędzie. Tylko trochę stary, jakieś lata siedemdziesiąte i chyba od tamtego czasu nie za bardzo czyszczony. Lekko się kleił ale miał swój urok.

Na dworcu w Chengal patu Wysiedliśmy na nikomu nieznanej stacji Chengalpatu, bo wynikało mi z mapy że stąd będzie najbliżej do Mamallapuram, z ominięciem Chennai. Sam wjazd pociągiem do Chennai to dodatkowa godzina i kolejna na wyjazd autobusem w kierunku południowym. A my skorzystaliśmy z bardzo lokalnego, brązowego i poobijanego autobusu, odjeżdżającego z dworca autobusowego w Chengalpatu. Jak to dobrze że dworce autobusowe i kolejowe zazwyczaj zlokalizowane są niedaleko siebie!

Wsiadamy do lokalnego autobusu w kierunku MamallapuramNasz autobus 30 km pokonał w ponad godzinę, bo co chwile zjeżdżał pomiędzy zielone pola ryżowe I odwiedzał poszczególne wioski, zamiast jechać najkrótszą drogą do celu. Na szczęście miejsca siedzące mieliśmy, więc po prostu podziwialiśmy wiejskie krajobrazy Tamil Nadu.

Rybacka plaża w Mamallapuram Nocleg zarezerwowany mieliśmy w Squirrel Nest House, w rybackiej części Mamallapuram, nad samym morzem. Było tam bardzo spokojnie w porównaniu z centrum wioski. Mieszkaliśmy 100 metrów od plaży, zajętej głównie przez rybackie łodzie i porozrzucane sieci. Morze w tym miejscu jest dość bezpieczne, z dużymi falami, więc kąpiących się za bardzo nie było, ale przynajmniej plaża była przez to pusta. Dzieciom to w ogóle nie przeszkadzało i z wielką ą radością spędzały czas nad brzegiem, uciekając przed falami. Ja jednak musiałam cały czas stać w morzu po kolana i pilnować by ich fale za bardzo nie zniosły lub nie przykryły.

Dzieci zawsze są chętne do pozowania do zdjęćMała kapliczka w rybackiej cześć Mamalapram Z naszej plaży było widać na cyplu Shore Temple, jedną z dwóch najbardziej znanych zabytków Mamallapuram. Niestety jako że zwiedzanie odpłatne, cały teren od plaży odgrodzony był siatką i świeżo posadzonymi drzewkami i krzakami. Aby zwiedzić to miejsce, musieliśmy iść aż przez miasteczko, tak by wejść główną bramą do parku.

Shore Temple, Mamallapuram Bilet do Shore Temple, łączony z drugą świątynią Pancha Rathas, kosztował aż 500 INR, jako że oba miejsca to zabytki UNESCO, powstałe w VII/VIII wieku. Dzieci na szczęście na razie wchodzą za darmo ale i tak dwa bilety dorosłe trzeba było kupić. Nie mam pojęcia jaka jest zasada czy logika w wyznaczaniu za co zagraniczny turysta płaci w Indiach a za co nie. Cześć zabytków UNESCO zwiedzana jest wciąż bezpłatnie a cześć po horrendalnie wysokich cenach, 15 razy wyższych niż miejscowi. Należy się cieszyć, że nie wszędzie jeszcze się tyle płaci i szybko zwiedzać.

Plaża miejska tuż za Shore Temple Bardzo ciekawa plaża znajduje się na południe od świątyni Shore Temple. Jest to plaża dla miejscowych, gdzie do wody, jeśli w ogóle, wchodzi się w pełnym umundurowaniu. Można tam przejechać się konno wybrzeżem, zrobić sobie fotkę u profesjonalnego fotografa, kupić pamiątki, wypić herbatkę, sprzedawaną z motocykla i zjeść grillowaną rybkę.

Kolejne fotki z hinduskimi turystami My tam przybyliśmy tuż przed zachodem słońca, więc niewiele czasu nam zostało na przyglądanie się miejscowym zwyczajom. Ale może to i dobrze bo trudno się było ruszyć, bez pozowania co kilka metrów do kolejnej rodzinnej fotki selfie!

Świątynia 5 Rathas, MamallapuramŚwiątynia 5 Rathas, Mamallapuram Druga odpłatna świątynia to Pancha Rathas, znajdująca się około kilometra od Shore Temple. Tak naprawdę całą ją widać z głównej drogi więc jakby się uprzeć, to i bez drogiego biletu można jakoś sobie poradzić. Shore Temple z daleka również da się obejrzeć od południowej, hinduskiej, lokalnej plaży, ale tylko zza płota i w sporej odległości. W obu przypadkach oczywiście nie ma szans na przyjrzenie się misternym rzeźbom ani innym detalom.

Zabytki Mamallapuram Niedaleko świątyni 5 Rathas znajduje się wielki park, już bez żadnej opłaty wstępu, gdzie podziwiać można kolejne budowle, równie stare, czasami trochę bardziej zniszczone. Jest też latarnia gdzie znów turystę kasują za posiadanie aparatu i za samo wejście (50 INR).

Maślana kulka,  którą koniecznie trzeba podeprzeć!Płaskorzeźba Descent of the GangesNajwiększa gratka znajduje się niedaleko charakterystycznego, wielkiego kamienia zwanego maślaną kulką. Jest to ogromna płaskorzeźba słoni (Descent of the Ganges). W sumie co najmniej tak samo jeśli nie bardziej ciekawa od 5 Rathas!

Plaża w okolicach wioski rybackiej Mamallapuram to małe miasteczko i dwa dni w zupełności wystarcza na powolne zwiedzanie. Nawet jeden cały dzień starczy, bez zapuszczania się do dalszych świątyń, jaskiń czy płaskorzeźb na przedmieściach. Zdecydowanie jest to dobre miejsce na krótki odpoczynek przez wylotem z Chennai, zamiast siedzenia w samym Chennai, gdzie ponoć nie ma nic ciekawego.