Antypodów podsumowanie

Nowa Zelandia to dla nas symboliczny koniec świata. Może dlatego, że znajduje sie ona niemalże dokładnie po drugiej stronie globusa. Dalej już być nie może. Prawdziwe antypody. Czy jednak takie różne od tego co znamy na codzień? Żyje sie tam na pewno spokojoniej, dostatniej, z dużym szacunkiem do otaczającej człowieka przyrody. I właśnie ta przyroda sprawia, że tak wielu ludzi marzy o tym, by tę wyspę zobaczyć. Wszechobecna wilgoć, przy jednoczesnym umiarkowanym klimacie (ciepłe zimy i niezbyt upalne lata) sprawiła, że doskonale rosną tam lasy deszczowe, ogromne drzewiaste paprocie oraz krzaczaste juki. Do tego omszałe, zielone drzewa, góry, polodowcowe jeziora i mamy klimat jak z bajki (nie tylko tolkienowskiej). Jest to raj dla lubiących piesze wycieczki. Tras są tysiące i wszystko doskonale przygotowane (ach, ta cywilizacja!). Każda turystyczna miejscowość posiada swój mały punkt informacji turystycznej zwany iSite. Jest to miejsce gdzie nie tylko doradzą gdzie warto pójść czy pojechać, ale także zarezerwują bilety na autobus, statek, wycieczkę czy nocleg na kampingu lub nawet wypożyczenie auta. Profesjonalizm aż do bólu.

Najlepszym sposobem na zwiedzanie obu wysp jest wypożyczenie auta. Miejsc kampingowych jest mnóstwo, chociaż tych bezpłatnych już coraz mniej. Standardowo kamping kosztuje koło 17NZD od osoby (z autem lub namiotem). Niższe ceny zdarzają się tylko na miejscach kampingowych rządowego DOC, gdzie na pole z dostępem do wody płaci się 6-8 NZD. Niestety dla campingvana lub motor-home wiele miejsc jest niedostępnych, bo trzeba dojechać szutrowymi drogami w górach. Jak ktoś ma dużo czasu, może podróżować autobusami. Dojedzie się praktycznie wszędzie, ale trochę czasu to zajmuje. Jest to też najtańszy sposób przemieszczania się po wyspach.
Uwaga! Bilety kupuje się tylko online (w czym zawsze pomoże nieodzowny iSite)

Nowa Zelandia nie jest krajem tanim. Lepiej już zawczasu nastawić się na wysokie ceny zwiedzania, wypożyczenia auta, noclegów czy żywności. Nie wspominając o samym przelocie, który raczej za mniej niż 1000euro jest nie do znalezienia (nasz lot z Londynu przez Seul w bardzo dobrej, przedsezonowej cenie kosztował 1055 euro/os). Wypożyczenie motor home to koszt od koło 100NZD/dobę. Campingvan może być trochę tańszy. Benzyna koło 1,5NZD za litr obecnie wychodzi taniej niż w Polsce, ale też trzeba brać pod uwagę ile takie wielkie auta palą (min 10l/100).
Najtańsze noclegi w hostelach to koszt koło 55-70NZD za bardzo podstawowy pokój z łazienką na korytarzu. W wielu miejscach w ogóle nie wolno nocować z małymi dziećmi! Pocieszające jest to że większość miejsc przyrodniczych do zwiedzania jest za darmo i za darmo też się przy takich miejscach parkuje (wodospady, skały, punkty widokowe przy lodowcach czy jeziorach, krótkie trasy trekingowe, niektóre muzea). Jednak jak już jest coś płatne, to płaci się sporo. 25-45NZD/os za przejazdy kolejką linową, wizytę w zoo czy oceanarium, zwiedzanie wioski maoryskiej, gorące źródła z basenami, czy przejazd taksówką wodną.
Osobną kategorię stanowią sporty ekstremalne, gdzie ceny są oczywiście też ekstremalne (chyba poniżej 100NZD nic się nie znajdzie, a na przykład skok na żelaznej linie ze Sky Tower w Auckland to już wydatek 200NZD!)
Żywność to ceny od 2-3NZD za produkt w tanich wielkich supermarketach. Najlepiej gotować samemu, bo nawet chińskie knajpki wypadają dość drogo (a poza tym jest tego bardzo mało). Jedyne, co można spotkać w każdej miejscowości to McDonald (najtańszy zestaw 9NZD) i Burger King. Wina powszechnie dostępne są tylko z dwóch regionów (min 9NZD): Nowa Zelandia lub Australia. Te drugie znacznie bardziej nam smakowały. Piwa był mały wybór i bardzo drogie.

To tyle o cenach. Mam nadzieję, że za bardzo potencjalnych podróżników nie zniechęciłam, bo przecież wiadomo, że Polak potrafi i w każdych warunkach jakoś sobie poradzi. My sobie też radziliśmy, chociaż teoretycznie wyprawa leżała daleko poza naszym zasięgiem finansowym. Dla nas priorytetem było zwiedzanie niesamowitej przyrody, a tego, szczególnie na Wyspie Południowej, jest pod dostatkiem. Wąskie drogi, jednopasmowe mosty, górskie rzeki, ośnieżone szczyty, mroczne wodospady w deszczu, trasa biegnąca samym brzegiem morza na zachodnim wybrzeżu, fjordy, foki, lodowiec, lasy deszczowe, paprocie i ta intensywna zieleń. Dla tej właśnie rozmaitości na tak niewielkim terenie warto było taki kawał drogi przebyć, zobaczyć, opisać i wspominać przez długie lata :-)