Rock Fort w Trichy

W drodze do SrirangamTo czego szukałam na południu Indii odnalazłam w Trichy (oficjalna nazwa: Tiruchirappalli), niepozornym, sporej wielkości mieście, z kilkoma ważnymi świątyniami. Tak naprawdę okazało się, że nie mieszkamy w samym Trichy, tylko w przylegającym do niego miasteczku Srirangam. Był to bardzo dobry wybór, bo miasteczko o wiele spokojniejsze od Trichy, tańsze noclegi i bardzo blisko do najważniejszej świątyni Ranganathaswamy.

Podróżujemy lokalnymi autobusami Z Trichy dojechać można autobusem miejskim za 6-8INR i właśnie takie lokalne autobusy stały się naszym podstawowym transportem na najbliższe dwa dni. W Srirangam udało nam się wynająć całą dwupokojową wille, za połowę ceny tego co apartament w Maduraju. Miejsce było świetne, bo na uboczu, a jednocześnie tylko 10 minut na pieszo od centrum i głównej gopury (świątynnej wieży – bramy). Jedyny minus to brak restauracji w pobliżu bo była to typowa dzielnica mieszkalna na obrzeżu.

W poszukiwaniu Rock Fort w Trichy Zwiedzanie rozpoczęliśmy od powrotu na dworzec autobusowy w Trichy przejście na pieszo do znajdującej się kilometr dalej skalnej świątyni Rock Fort. Dojście tam to wcale nie taka prosta sprawa, bo przedrzeć się trzeba było przez główną ulicę handlowa i to w godzinach szczytu.

Dzieciom w ogóle nie przeszkadzały foto przystanki!Wdrapujemy się na Fort Rock Wejście na kamienne schody prowadzące do świątyni jest tylko jedno, w połowie tej ruchliwej ulicy. Jak zwykle trzeba już na dole zostawić buty i całą trasę do góry pokonać na boso. Jest to około 400 kamiennych schodów, ale na szczęście na terenie prawie w całości zadaszonym. Trasę pokonuje się wraz z pielgrzymami i z hinduskimi turystami. Za długo lepiej w jedynym punkcie się nie zatrzymywać, bo od razu zaczyna się seria selfie z zagranicznym turystą. Czasami wygląda to komicznie bo selfie próbowano robić sobie z nami w biegu, na samych schodach!

Widok na Trichy ze świątyniŚwiątynia w Fort Rock Z Rock Fort rozciąga się widok na całe Trichy i okolice. Pięknie to wygląda, bo na koło same małe domki, w przepięknych kolorach. Z daleka nie widać ruin i brudu. Na szczycie góry znajduje się mała kaplica, cel lokalnych pielgrzymów. Generalnie bardzo fajne miejsce, gdzie religijność miesza się z komercją i życiem codziennym.

Magiczna świątynia Ranganathaswamy

Niespodziewane spotkanie ze słoniem w Srirangam Tego samego dnia odwiedziliśmy również ogromny kompleks świątynny Ranganathaswamy w Srirangam, przechodząc do niego przez 7 wielkich, kolorowych bram (gopur), pomiędzy którymi toczyło się codzienne życie. Tuż przed wejściem zaskoczył nas odpoczywający pod murem, miedzy parkującymi autami słoń. Wyglądał bardzo dostojnie I chyba był tam niecodziennym widokiem, bo Hindusi również robili sobie z nim zdjęcia.

Świątynie Ranganathaswamy w SrirangamŚwiątynie Ranganathaswamy w Srirangam W głównej części kompleksu świątynnego trzeb zapłacić 50 INR za używanie aparatu fotograficznego, ale za to nie ma żadnej opłaty wstępu. Chyba, że chce się wejść jeszcze na dach i popatrzeć na gopury z góry, wtedy należy wyłożyć dodatkowe 20INR. I warto! Mimo, że wysoko się nie wchodzi, gopury świetnie widać, szczególnie podczas zachodu słońca.

Świątynie Ranganathaswamy w SrirangamŚwiątynie Ranganathaswamy w Srirangam Cały kompleks jest bardzo duży i można go obejść na około, mimo, że do znajdującej się na samym środku najważniejszej świątyni nie Hindusom wchodzić nie wolno. Trochę mieliśmy za mało czasu, bo zaczęło robić się ciemno, ale może dzięki temu tłum pielgrzymów nie był aż tak duży i było bardzo spokojnie. Świetna atmosfera I bardzo autentyczne miejsce, tak inne od tego co do tej pory oglądaliśmy.

Zabytki UNESCO w Tanjavurze

W drodze do TanjavuruW drodze do TanjavuruKolejny dzień poświęciliśmy na odwiedzenie tylko jednego miejsca, Tanjavuru, położonego 60 km od Trichy. Nie ma sensu zostawać tam na nocleg ale pojechać warto by zobaczyć XII wieczny kompleks świątynny wpisany na listę UNESCO. Tradycyjnie, zdecydowaliśmy się na lokalny transport, dojeżdżając najpierw do Trichy autobusem miejskim, potem kolejnym autobusem do głównego dworca I potem już autobusem międzymiastowym do samego Tanjuvaru. Miało to zająć 1,5 do dwóch godzin ale przez korki I zmianę transport zajęło ponad 3 godziny. Powrót poszedł nam już o wiele szybciej.

Nie obyło się bez zdjęć i porównywania koloru skóry!Świątynny kompleks w Tanjavurze Za wejście na teren zabytkowego kompleksu znów nic nie płaciliśmy, chociaż pół dolara zażyczono sobie za pilnowanie butów i plecaka. Znów po całym terenie należało chodzić na boso, a że kamienie były już bardzo rozgrzane, porozkładano wielkie, słomiane maty.

Świątynny kompleks w TanjavurzeKompleks robi wrażenie, głównie dlatego że jest zupełnie inny niż miejsca dotychczas odwiedzane. Nadal jest to miejsce religijne, ale jednak większość odwiedzających to po prostu lokalni turyści, który przy okazji wchodzą też do kaplicy się pomodlić. Na samym środku terenu stoi, pod specjalnym zadaszeniem ogromny byk, opasany mega długa szarfą z białego materiału.

Świątynny kompleks w TanjavurzeOprócz tego jest jedna wielka świątynia I zacienione arkady na około całego terenu. Zwiedzanie na maksymalnie 2 godziny, z wliczonym już odpoczynkiem w cieniu arkad.