Jak zdobyć bilety na prom?

Przystań w Port BlairPermit to najważniejszy dokument na czas pobytu na wyspie. Dopiero z tym papierkiem można kupić bilety na prom i przenieść się na inną wyspę. Niestety oznacza to bardzo często oczekiwanie w Port Blair przez dzień lub dwa, bo bilety rozchodzą się bardzo szybko i ciężko jest coś dostać na ostatnią chwilę przy dwóch promach dziennie wypływających na Havelock i Neil Island. Także bilety na prom najlepiej załatwiać od razu po przylocie.
Nasz taksówkarz z lotniska najpierw próbował zawieźć do pośrednika (Travel Agency), ale już tam biletów na ten sam dzień nie było. Na kolejny dzień były, ale tyko na promy prywatne, za potrójną cenę 1200INR (20 USD) od osoby. Trochę dużo, więc udaliśmy się do portu by sprawdzić czy na pewno biletów nie ma. Niestety była to prawda, a co gorsze, na następny dzień również ani na Neil ani na Havelock miejsc nie było. Dopiero na sobotę rano miejsca się znalazły więc je szybko zarezerwowaliśmy, wypełniając najpierw formularz!
Warto mieć w grupie kupujących kobietę, bo wtedy trochę krócej czeka się w kobiecej kolejce, niż w zazwyczaj przepełnionej męskiej. Niestety nie można było od razu kupić biletów powrotnych bo sprzedawane są tylko na 5 dni do przodu, co by dla nas oznaczało 2 dniowy pobyt na wyspie!

Przystań na wyspie Neil Wyjazd z Neil też okazał się problematyczny, bo tam biletów wcale naprzód kupować nie można, tylko przychodzi się danego dnia do okienka i próbuje zakupić na ten dzień. Na prom poranny trzeba zjawić się koło 6 rano, a na popołudniowy koło 10tej, chociaż ktoś nam mówił, że rano też na te popołudniowy czasami sprzedają.
Z misją zakupu biletów zostali wysłani panowie. Chaos panował tam ogromny, a mimo że stali jako jedni z pierwszych w kolejce, z wypełnionymi formularzami i skserowanymi permitami (jest to niezbędne do zakupy biletów, a w okienku ksera nie mają – kseruje się na straganie obok), biletów nie dostali! Na kilka kolejek, okienko było jedno i pracownik sam zaczął sobie ustawiać kupujących, od razu zaznaczając, że najpierw bilety sprzedaje się tylko miejscowym. Nam powiedział, że przecież wisi kartka, że turyści powinni kupować bilety z wyprzedzeniem w Port Blair! Po wielu przepychankach, na samym końcu jak już wszyscy miejscowi byli obsłużeni i de facto biletów niby już zabrakło, pracownik pobrał od nas kwotę za bilety i kazał przyjść o 8mej. Miejsc ani biletów nadal nie mieliśmy, ale była przynajmniej jakaś nadzieja! I rzeczywiście już po pół godzinie jakieś miejsca się znalazły i dostaliśmy ręcznie wypisywany bilet.

Przystań w Port Blair Ciekawa jestem czy w Port Blair w prywatnej agencji turystycznej udałoby się takie bilety powrotne kupić z dużym wyprzedzeniem. Nie sprawdziliśmy tego, bo planowaliśmy odwiedzić więcej niż jedną wyspę, a w końcu i tak utknęliśmy tylko na Neil.
Przed wejściem na prom znów sprawdzane są premity i bilety. Wszystkie miejsca dla pasażerów znajdują się pod pokładem, ale można zostać na zewnątrz, gdzie jest znacznie przyjemniej, bo nie wieje silna klimatyzacja. Na promie nie ma żadnej sprzedaży jedzenia ani herbatki więc warto się w prowiant na 2 godzinną podróż zaopatrzyć na wyspie.

Wyspiarska maniana

W porcie na NeilW oczekiwaniu na klientówNa wyspie Neil niewiele się dzieje, a wręcz można wprost powiedzieć nie dzieje się tam nic! Nie ma restauracji, jest kilka przyportowych barów i kilka niby knajpek, prowadzonych w wioskach. Te knajpki otwierają się gdy przyjdzie turysta i tak naprawdę są prywatnymi domkami z kilkoma wystawionymi stolikami, a przy zamówieniu właściciel wsiada na motor i pędzi na targ kupić produkty i świeże ryby. Nie powinno więc dziwić, że na jedzenie czeka się od godziny do półtorej, a nawet dwóch! Niestety ta sama zasada obowiązuje rano, kiedy to już nie wiadomo z jakiego powodu kuchnia też rozkręca się bardzo długo, nawet gdy do przygotowania się zwykłe naleśniki i omlet! Trzeba to zaakceptować jeśli chce się spędzać urlop w spokoju a nie w nerwach, a na posiłki po prostu przychodzić wtedy jak jeszcze nie jest się głodnym! Nie działa też zamawianie i wyjście na plaże…bo kucharz wtedy czeka z przyrządzaniem aż się wróci, żeby podać wszystko jak najświeższe. To co rozczarowuje to ceny – poza okolicą portu są one bardzo wysokie, a porcje bardzo małe.

Zachód słońca na plaży Ram Nagar Dlaczego akurat tu przyjechaliśmy? Trochę zadziałał przypadek, bo akurat udało nam się dostać bilety na prom na Neil, aczkolwiek właśnie ta wyspa była od początku w naszych wakacyjnych planach, razem z Havelock, na które dotrzeć się nie udało. To co wyróżnia Neil to święty spokój, puste plaże, nie wliczając wschodów i zachodów słońca, głównej atrakcji pobytu dla lokalnych turystów.

Zabawa na Sitapur Beach Jednak Neil ma jeszcze jedną, bardzo ważną zaletę dla tych, co zamierzają wejść do wody. Na Neil i w jej okolicznych wodach nie ma krokodyli! A to oznacza, że spokojnie można się kąpać na każdej plaży. Słono-wodne krokodyle pojawiają się na niedalekiej wyspie Havelock oraz są całkiem często widziane w okolicach Port Blair! Nigdy do końca nie wiadomo na której plaży pojawi się ostrzeżenie przed krokodylami, a wtedy do wody lepiej nie wchodzić. Oznacza to dla dzieci, że świetnie zapowiadająca się wycieczka może się skończyć rozczarowaniem, gdy na wodę mogą tylko popatrzeć, a nie mogą do niej wejść. Ostrzeżenia te trzeba brać na poważnie, bo ostatnio krokodyl zaatakował lokalnego turystę w Wandoor niecałe 3 miesiące przed naszym przyjazdem. A plaża niby była zabezpieczona siatką, tylko potem się okazało, że pod wodą w siatce były dziury! Takie historie na wyspie Neil się nie zdarzają.

Na głównej i jedynej drodze na Neil Na Neil czas spędza się głównie na plażach, przemieszczając się pomiędzy nimi na skuterach lub rowerach. Zakupy warto robić w okolicach portu, bo tam sklepiki i restauracje mają normalne ceny. W okolicach plaż i ośrodków sklepiki otwierają się kiedy chcą i ceny mają zmienne, ale zawsze wyższe niż w porcie.
Na całej wyspie jest praktycznie tylko jedna asfaltowa, wąska droga, z jednym odgałęzieniem. Więcej nie potrzeba, bo z portu na najdalszą plażę jest tylko 5 km. Turysta może się poruszać tuktukiem lub nawet lokalnym autobusem, ale godziny jego przejazdu są kompletnie nieznane.

Przy dużej dawce cierpliwości i determinacji w zdobyciu biletów na i z wyspy, jest to piękne miejsce na odpoczynek i relaks!

Rajskie plaże na Neil Island

Meldujemy się na przystani w Port BlairRano meldujemy się w porcie i dołączamy do ogólnego chaosu jaki towarzyszy sprawdzaniu biletów, permitów, prześwietlaniu bagaży oraz znalezieniu właściwego promu. Bowiem publicznych promów rano odpływa kilka. Nasz prom to Bambooka. Jest podstarzały i nieco zardzewiały ale w sumie nie wygląda źle. Mieści się na niego około 130 pasażerów. Miejsca znajdują się na dwóch pokładach oraz w specjalnych, droższych, 7-osobowych kabinach. Nasze niestety są na najniższym poziomie i trzeba się tam jakoś z bagażami przedostać. I tak po krótkim czasie okazuje się, że wszyscy przenoszą się na pokład, bo tam jest znacznie przyjemniej i cieplej. Na dole wszędzie ostra klimatyzacja, za bardzo nie wiadomo po co!

Kalapani Beach Resort Prom płynie bardzo szybko i najpierw, po niecałych dwóch godzinach, zatrzymuje się na Neil Island a potem jeszcze płynie na Havelocka. Na brzegu od razu można złapać tuk tuka albo taksówkę i udać się wzdłuż wybrzeża na poszukiwanie ciekawego noclegu. Daleka droga to nie jest bo z przystani można przejechać jakieś 5 km w dwóch kierunkach. Nas od razu wyłapała obsługa domków Kalapani przy Ram Nagar Beach. Coś o tych domkach słyszeliśmy i plaża też była polecana, więc od razu wzięliśmy tuk tuka w tamtym kierunku. Domki w stylu kiepsko indyjskim, czyli bambusowe murowane, z dużym łóżkiem i bardzo zużytą moskitierą. Cena 1200 INR zbita do 1000 INR nie brzmiała źle.

Ram Nagar BeachRam Nagar Beach To co nas przekonało to przepiękna plaża jakieś 100 metrów od domków. Bezpośrednio przy ośrodku była to raczej plaża tylko widokowa, gdzie posiedzieć można w cieniu palm, ale już kawałek dalej w lewo zaczynała się piękna piaszczysta plaża ze świetnym wejściem do wody podczas przypływu.

Ram Nagar BeachRam Nagar Beach A przypływy i odpływy na Neil są naprawdę duże. Na dobę przypadają dwa i zmieniają się codziennie o 40 min. Jak przyjechaliśmy koło 9 tej rano, woda była już wysoko, w sam raz na poranną kąpiel. Potem, koło 15 woda już jest bardzo nisko i na przestrzeni kilkuset metrów widać tylko czarną i ostrą, obumarłą rafę koralową. Wieczorem już w ogóle nie da się wykąpać, bo następny przypływ zaczyna się dopiero koło 21szej.

Skuterem przez wyspę Neil Odpoczynek na Neil kręci się wokół plaż. Oficjalnie jest ich pięć i najlepiej przemieszczać się między nimi albo na rowerach (100INR za dzień) albo skuterem (400 INR za dzień). Na skuterze spokojnie mieści się 4 osobowa rodzina i nie są potrzebne żadne dokumenty. Sama bym się jechać nie odważyła, ale w konfiguracji 4-latek na stojąco, tata, 8-latka i mama daliśmy radę!

Sitapur BeachSitapur Beach Na początek plaża nr 5 Sitapur Beach, na samym końcu wyspy, najdalej od przystani. Jest tam kilka domków, a po drodze mija się co najmniej trzy luksusowe ośrodki z basenami i SPA, w których przebywają tylko bogaci Hindusi. A na końcu rozciąga się piękna plaża z lazurowo niebieską wodą. Podczas przypływu wygląda to niesamowicie. Fale w maksymalny momencie dochodzą jakieś 3 metry od skał, więc jest miejsce by położyć rzeczy i się popluskać.

Sitapur BeachZ pierwszej części plaży podczas odpływu po skałach przejść można na mniejszą drugą i trzecią plaże, gdzie często nie ma zupełnie nikogo. Bardzo fajne miejsce na odpoczynek, ponoć również polecane na wschód słońca, jednak ten następuje nawet dla nas o wiele za wcześnie, nawet nie wiem o której, przypuszczam, że koło 5tej, bo jak się budzimy o 5.30 to już jest zupełnie jasno.

Bharatpur Beach Plaża nr 2, Bharatpur Beach, znajduje się bezpośrednio przy porcie i jest zdecydowanie najgłośniejsza i najbardziej komercyjna, głównie dlatego, że stamtąd wyruszają wyprawy nurkowe oraz wycieczki łódką ze szklanym dnem. Tutaj znów przybyliśmy podczas przypływu i okazało się, że jest to miejsce idealne dla dzieci bo fal nie ma wcale, a woda po kolana sięga przez całą długość pontonowego pomostu. Oczywiście trzeba kilkaset metrów odejść od głównej przystani żeby było trochę spokojniej, ale ku naszemu zaskoczeniu, nawet tak blisko portu można z przyjemnością poplażować.

Natural Bridge Następna plaża to tzw. Natural Bridge, gdzie tłumy turystów przybywają na zachód słońca. Rzeczywiście trzeba tam się pojawić w trakcie odpływu, bo tylko wtedy po dnie morza można dojść do punktu z którego widać formację skalna przypominając most. W trakcie przypływu nie zobaczy się nic, bo skały znajdują się jakby za rogiem. Fajne miejsce, ale jest tam bardzo gorąco i tuż przed zachodem słońca robi się bardzo tłoczno. Najlepiej przybyć koło 15 to już dojście powinno być a tłumy wtedy znacznie mniejsze. Oczywiście czas zależy od godzin przypływu i odpływu a te są zmienne w trakcie miesiąca.

Laxmanpur Beach Plaża nr 1, Laxmanpur Beach, najmniej nam się spodobała, bo jest bardzo szeroka i bardzo piecze na niej słońce. Nie ma się gdzie schować, bo roślinność koło niej jakaś taka wysoka, i w dodatku na dużej cześć rozstawione są drewniane stragany, wykorzystywane chyba głównie podczas zachodu słońca. Woda też taka bardziej zanieczyszczona gałązkami i bardzo szybko robi się głęboko więc dzieci za dużo popływać nie mogły.

Male targowisko w okolicy przystani na wyspie Neil Oprócz plaż i pięknej, bardzo zielonej, asfaltowej drogi wzdłuż zachodniego wybrzeża, na wyspie za wiele więcej miejsc do zobaczenia nie ma. Jest jedna mała wioska, kilka pół ryżowych, małe ośrodki turystyczne i dojścia do plaż. Życie lokalne toczy się wokół przystani. Tam też tanio można zjeść indyjski posiłek w lokalnej restauracji oraz kupic owoce na targu. Poza tym jedzenie w ośrodkach jest bardzo drogie i wszędzie w menu jest to samo. Ryby i owoce morza w cenach od 7 USD, a porcje bardzo małe, wręcz wyglądające jak przystawki. Oczywistsze można zamówić cała rybę i dać do grillowania ale jest to już koszt koło 10-15USD. Spróbować raz warto ale przy kilkudniowym pobycie bardziej się opłaca wypożyczenie skutera czy roweru i żywienie się w mieście.