Najmłodsze państwo Europy

Na granicy macedońsko - kosowskiejDo niedawna jeszcze Kosowo kojarzyło się tylko z wciąż utrzymującym się napięciem wywołanym jednostronnym ogłoszeniem niepodległości tej republiki w lutym 2008 roku. Niepodległość Kosowa uznało 111 ze 193 państw, członków ONZ, jednak Kosowianie wciąż mają problemy z podróżowaniem z kosowskim paszportem, czy autem na kosowskich rejestracjach. Po roku 2008 nikt nie myślał turystycznie o tym miejscu, bo zupełnie nie wiadomo było czego się tam spodziewać. Nie do końca było wiadomo jak działają granice i jak praktycznie podróżować po kraju i przede wszystkim czy jest tam bezpiecznie. A bezpiecznie nie zawsze było, szczególnie na północy, w okolicach Kosowskiej Mitrovicy, gdzie do dziś wybuchają konflikty. Jest to nadal jedyny obszar na terenie Kosowa odradzany turystom. Poza tym podróżować można wszędzie. Ten mały kraj bardzo szybko zmienia i dostępność oraz atrakcyjność Kosowa dla turystów wrasta z roku na rok.

Bardzo albańskie klimaty Kosowa Najłatwiej do Kosowa dotrzeć z Albanii lub z Macedonii. Ponoć z Serbii też się czasami udaje, ale nie próbowaliśmy. Z naszego kempingu pod Skopje do granicy z Kosowem, drogą E65, mieliśmy tylko 30 km. Przed południem na granicy była mała kolejka, ale pasów było wiele i w ciągu pół godziny udało nam się wjechać. To o czym należy pamiętać przed spotkaniem z pogranicznikami to, że jeszcze na terenie Macedonii należy wykupić obowiązkowe ubezpieczanie komunikacyjne na auto za 15 euro. Tuż przed szlabanem granicznym, po lewej stronie jest biuro, w którym po wypełnieniu kilku papierów takie ubezpieczenie od ręki można dostać. Jest to pierwsza rzecz, o jaką chwilę później na granicy pytają!

Piękny górski rejon Szar Planiny Autostrada od granicy w kierunku Prisztiny niestety dopiero powstaje i za parę lat będzie się nią zapewne świetnie jechało, nam przyszło przebijać się przez remonty, kurz i korki z tirami. Na szczęście po kilkunastu kilometrach z głównej drogi zjeżdżaliśmy, by udać się w kierunku pięknego miasteczka na południu, Prizren. Do samej Prisztiny wjeżdżać nie planowaliśmy, bo ostrzegano nas przed ogromnymi korkami na przedmieściach. Przy jednodniowej wyprawie nie ma to zbyt dużego sensu, bo w Kosowie są o wiele ładniejsze miejsca do zobaczenia niż stolica.

Do Prizren z granicy jest jakieś 70 km, jednak przejazd zajmuje ponad 1,5 godziny, bo na początku trzeba przebić się przez wspomniane remonty, a potem wjeżdża się w górski teren Szar Planiny. Od tego momentu, widoki na trasie są wspaniałe i tak już pozostaje aż do samego Prizren, które zaskakuje swoją europejskością.

W kosowskiej twierdzyWidok z tweirdzy na centrum PrizrenNad umieszczonym nad rzeką miastem, góruje twierdza (wstęp za darmo). To od niej należy rozpocząć zwiedzanie, bo daje wspaniały pogląd na całą okolice. Nas przy okazji złapała tam letnia burza, ale po niej powietrze zrobiło się jeszcze bardziej klarowne. Stare miasto to małe uliczki i kościółki, sporo restauracji i kawiarni. Klimat bardziej Europy Zachodniej, niż Bałkanów. Turystów całkiem sporo, a miejscowi bardzo mili i przyjaźni, co chwilę witali nas słowami Welcome to Kosovo!

Handel na przełęczy w górachW centrum Prizren Kosowo jako walutę przyjęło euro, więc ceny tam nie są najniższe. Parking w centrum to dwa euro (pod warunkiem, że znajdzie się jakieś miejsce, najlepiej należy szukać prywatnych parkingów po bramach). Pomidory i gruszki kupione na przełęczy w górach kosztowały około 2 euro za kilogram i były to wyższe ceny iż w Polsce. Bardzo popularne były maliny, sprzedawane na całej trasie na poboczu, 1 euro za pudełko. Kosowskie wina od 4 euro w górę, co również jest znacznie wyższą ceną niż u sąsiadów, w Albanii czy Serbii.

Albańskie klimaty Kosowa Podsumowując, Kosowo na pewno warte jest odwiedzenia. Kraj zamieszkiwany jest w większości przez ludność pochodzenia albańskiego, co widać na każdym kroku. Na domach powiewają flagi albańskie, na poboczach pomniki ku czci albańskich bohaterów. Nie spotkaliśmy się z żadnymi objawami agresji i cały czas czuliśmy się bezpiecznie, ale podróżowaliśmy tylko po południu kraju, wjeżdżając i wracając przez te samą granicę. Teoretycznie z Prizren można też wracać przez Tetovo, ale górska droga ponoć jest w bardzo kiepskim stanie więc sobie odpuściliśmy. Cała wyprawa, razem ze zwiedzaniem i niedługim staniem na granicy (mniej niż godzina w każdą stronę) zajęła nam około 12 godzin. Bardzo przyjemna jednodniowa wycieczka z Macedonii, którą można też pociągnąć dalej i jechać z Prizren bezpośrednio do północnej Albanii. My jednak wracaliśmy najpierw na południe.