XIX wieczną szutrową drogą przez góry nad morze

Majstorska cestaMajstorska cesta Na opisy kilku polecanych górskich, szutrowych tras samochodowych natrafiłam przypadkiem, szukając ciekawych, mniej typowych miejsc w Chorwacji, z dala od wybrzeża. Majstoska cesta to dawna wybudowana w XIX wieku droga, łącząca północne tereny Chorwacji z morzem. Droga zaczyna się w okolicy tunelu nad autostradą w miejscowości Sveti Rok, a kończy niedaleko wybrzeża w miejscowości Obrovovac. Tą ponad 40-to kilometrową trasę budowano mozolnie w skałach, przez 7 lat. Do dziś jest to droga szutrowa, gdzie na większości trasy towarzyszą nam wspaniałe widoki. Jest mało znana i rzadko wybierana przez turystów spieszących się z Słowenii nad morze. I właśnie to stanowi o jej atrakcyjności.

Majstorska cestaMajstorska cesta Trasa jest szeroka, spokojnie mogą się na niej minąć dwa auta. Jest przejezdna dla aut osobowych, jednak tylko dla takich, które nie obawiają się drobnych i większych kamyczków, pokrywających drogę na całej długości. Przy mijankach może zdarzyć się, że jakiś kamyk spod koła odpryśnie i lekko zniszczy lakier. Drogę najlepiej pokonywać z północy na południe, tak by za każdym zakrętem trasa stawała się coraz bardziej widokowa. Najbardziej spektakularna jest końcówka, gdy zjeżdżamy w kierunku morza.

Majstorska cestaMajstorska cestaNie należy też zbytnio przejmować się złymi warunkami pogodowymi na początku trasy, na przykład mżawką czy mgłą, bo po pokonaniu przełęczy zazwyczaj pojawia się kompletnie inna, słoneczna pogoda. Tak właśnie my mieliśmy. Jechaliśmy nie licząc na jakieś szczególne widoki, bo poprzednie dwa dni lało, a tego dnia nadal było zimno i deszczowo. Zresztą, mgły i nisko zawieszone chmury też robią klimat!

W poszukiwaniu śladów Winnetou

Kanjon ZrmanjeKanjon Zrmanje w okolicach miejscowości Jasenice to miejsce, do którego warto zjechać po drodze z Obrovac do parku narodowego Paklenica. Jest to atrakcja do odwiedzenia w kilka minut, z parkingiem położonym kilkaset metrów od samej rzeki i kanionu.
Ponoć gdzieś tutaj kręcono sceny do niemieckiego filmu o Winnetou i rzeczywiście sceneria jak najbardziej pasuje do indiańskiego klimatu. Jest gorąco, sucho, otaczają nas białe góry, a w dole meandruje niesamowicie niebiesko - zielona rzeka. MIejsce to robi wrażenie.

Kanjon Zrmanje Jadąc do Chorwacji na początku maja nie liczyliśmy na upały i ciepłe morze, raczej nastawialiśmy się na mniej oczywiste zwiedzanie miejsc opuszczonych oraz na pochodzenie po co najmniej kilku górskich szlakach. Niestety bardzo ograniczał nas czas, bo w końcu była to tylko nieco ponad tygodniowa majówka, a większość ciekawych szlaków była całodniowa, więc wybraliśmy dwa, by chociaż troszkę poznać inne oblicze chorwackich atrakcji przyrodniczych, nie mających nic wspólnego z morzem.

Atrakcyjna wspinaczka w wąwozie Mala Paklenica

Park Narodowy Paklenica - szlak Mala Palkenica Park Narodowy Paklenica, stanowiący część południowego Velebitu, zajmuje niewielki obszar niedaleko południowego wybrzeża, w okolicy Zadaru. Najbardziej znany i oblegany jest kanion Wielka Paklenica, a wokół niego jest wiele interesujących szlaków oraz piękna jaskinia. Niestety poza sezonem jaskinia otwarta jest tylko kilka wybranych dni w tygodniu i nie udało nam się na te dni trafić. Zostawiliśmy sobie więc ten kanion na inny raz, a udaliśmy się do mniejszego kanionu Mala Paklenica Na parking dojechaliśmy około godziny 14 i kasy parkowe były już zamknięte. Nie było nigdzie jasnej informacji, jak kupić bilety, więc tym razem weszliśmy za darmo. Już na początku szlaku była informacja, że trasa jest trudna i dostępna dla doświadczonych turystów. Chodząc z dziećmi, nie lekceważymy takich ostrzeżeń, ale tutaj zakładaliśmy, że były one skierowane do nadmorskich turystów. Znaleźliśmy na necie opisy kilku przejść tej tarasy z małymi dziećmi z dokładną informacją do którego momentu można bezpiecznie dojść bez wspinaczki. Poza tym mieliśmy górskie obuwie i kijki trekingowe, więc założyliśmy że do trasy jesteśmy dobrze przygotowani.

Park Narodowy Paklenica - szlak Mala PalkenicaPark Narodowy Paklenica - szlak Mala Palkenica I rzeczywiście tak było. Ścieżka początkowo wiodła nad wyschniętą rzeką, niemalże po równym, wzdłuż kanionu. Potem zaczęła się niewielka wspinaczka po dużych kamieniach, czyli to co dzieci lubią najbardziej. Trasa była w miarę oznaczona, a zgubić właściwie się nie dało, bo otaczały nas wysokie ściany kanionu. Im dalej, robiło się bardziej stromo. Z mapy.cz wiedzieliśmy, ze po drodze mamy dwie drabinki i ta, właśnie chcieliśmy dojść. Okazało ze drogę przez kanion zagradzały ogromne głazy i trzeba było się wspiąć kilka metrów po skałkach, trzymając się stalowej liny. To chyba była największa atrakcja na tasie dla dzieci nie było mowy żeby odpuścili.

Park Narodowy Paklenica - szlak Mala PalkenicaPark Narodowy Paklenica - szlak Mala Palkenica W ogromnym upale szliśmy dalej, wspinając się po kamieniach. Końcówka już była dość ostrzej początkowo myśleliśmy że uda nam się wejść na sam szczyt kanionu, ale trasa stawała się coraz mniej oznaczona, a końca widać nie było. Zrezygnowaliśmy w jakimś nieokreślonym miejscu, bo juz mielismy dosc kamieni, a czekała nas jeszcze taka sama trasa w dół. Chyba po raz pierwszy od dawna miłość dzieci do nieustannej wspinaczki po kamieniach została w pełni zaspokojona - nawet one miały już dość.

Park Narodowy Paklenica - szlak Mala PalkenicaPark Narodowy Paklenica - szlak Mala Palkenica Jako to w kanionie, widokie mieliśmy piękne, ale dość monotonne. Po prostu potężne skały i gdzieś w oddali morze. To co stanowiło dodatkową atrakcję to pięknie kwitnące, wiosenne kwiaty. Nie wiedzialam, ze nasz doniczkowy fiołek alpejski tak pieknie kwitnie w naturze, tworzac rozowe dywane miedzy skalami. A do tego piękne, żółte irysy oraz inne nieznane nam kwiaty, w kształcie, wielkich żółtych główek kopru.

Krótka wspinaczka w Velebicie i całkiem atrakcyjny nocleg

Velebit - szlak na Visibabę Drugi szlak pieszy chcieliśmy połączyć z wizytą w mało znanym chorwackim skalnym mieście niedaleko Dabarskiej Kosy w górach Velebit. Tę trasę również odkryliśmy przypadkiem, przeczesując czeluści internetu. Zapowiadało się na kolejne mało znane, a bardzo ciekawe miejsce, z dala od turystycznego wybrzeża. Niestety na wyobrażeniach się skończyło, bo jak już się wspięliśmy długą, bardzo krętą asfaltową drogą na parking na przełęczy, gdzie zaczynały się górskie szlaki oraz szutrowa droga do skalnego miasta, nasze auto przestało hamować! Już wiedzieliśmy, że szutrową trasę przez skalne miasto możemy sobie odpuścić. Żeby jeszcze coś z dnia uratować, jak już auto udało się zatrzymać na płaskiej powierzchni, postanowiliśmy ruszyć na krótki pieszy szlak na szczyt Visibaba (1160m) , a wzywaniem lawet do auta zająć się później.

Velebit - szlak na VisibabęVelebit - szlak na Visibabę Szlak był prosty i niedługi - po około 30 minutach skręcał z głównej, kamiennej ścieżki ostro pod górkę, ale podejście znów nie było długie. Potem znów po płaskowyżu aż do szczytu Visibaba. Widoki stamtąd super - z jednej strony na ogromne góry Velebitu, a z drugiej na Adriatyk i wyspę Pag.

Velebit - szlak na VisibabęVelebit - szlak na Visibabę Żeby jeszcze kawałek się przejść ruszyliśmy dalej tym samym szlakiem do Bacic kosa. Szliśmy płaskowyżem, ale po kilkuset metrach trasa zaczęła się zwężać i oznaczenia szlaku się skończyły. Poszliśmy za daleko - trzeba uważać, bo szlak skręca nagle ostro w prawo dół, zostawiając morskie widoki za sobą. Idzie się przez las aż do kamiennych pozostałości jakiegoś domu. Tam już trzeba zawrócić w dobrze wydeptaną ścieżkę, która znów zaprowadzi nas na szlak z widokiem nad morze, po drugiej stronie góry. Cała trasa zajmuje maksymalnie dwie godzinki i jest miłym uzupełnieniem dla całodziennej jazdy samochodem.

Velebit - nocleg na przełęczyVelebit - nocleg na przełęczy Koniec końców zostaliśmy na noc nielegalnie na przełęczy, bo nie udało nam się znaleźć w pobliżu żadnego warsztatu w piątek wieczorem, który by zadeklarował szybką pomoc w sobotę rano. Dogadaliśmy się dopiero z mechanikiem z oddalonego o 100 km Zadaru. Na szczęście ubezpieczenie auta obejmowało lawetę i koszty naprawy. A my mieliśmy pretekst by w tym pięknym, górskim miejscu, na parkingu zostać na noc.

Zjazd na lawecie Rano, punktualnie o 7 mej przyjechała laweta, upewniając się jeszcze uprzednio, czy na pewno do nas w te góry da się dojechać i czy nie stoimy gdzieś daleko na szutrze. Pan zapakował auto, zaprosił dwie osoby do siebie do kabiny, a pozostałe dwie ukrył w naszym przewożonym na lawecie autku. I tylko prosił żeby położyć siedzenia i nie wychylać się na autostradzie :) Tak dojechaliśmy do Zadaru, gdzie po kilku godzinach i dużej uprzejmości mechanika, nasze auto dostało używaną część wymienną, użyczoną z auta marki LandRover tegoż mechanika. A my tylko zobowiązaliśmy się zapłacić za nowy wymiennik, który mechanik sobie w okresie późniejszym sprowadzi.

Zadar nieplanowany i w przelocie

ZadarZadar W międzyczasie naprawy auta mieliśmy kilka godzin na nieplanowane zwiedzanie Zadaru. Muszę przyznać, że w ciągu trzech godzin udało nam się przejść niewielkie centrum Starego Miasta kilka razy i mimo wąskich uliczek i sporego, aczkolwiek wybetonowanego wybrzeża nic mnie w Zadarze szczególnie nie zachwyciło. Chociaż nie przeczę, kilka pozostałości rzymskich tam można znaleźć.

ZadarJedyną atrakcją inną niż wszystkie inne są tzw grające organy czyli szerokie schody na promenadzie, zalewane morskimi falami. Pod schodami znajduje się system otwartych przestrzeni, poprzez które przechodzi woda, a my na zewnątrz słyszymy różnego rodzaju dudnienie przypominające grę na organach.

Jak już trzeba zwiedzić jakieś chorwackie miasteczko, niech będzie to Šibenik

ŠibenikŠibenik Jedyne miasteczko, które z premedytacją chcieliśmy zobaczyć w zwiedzanej przez nasz środkowej części chorwackiego wybrzeża to Šibenik . MIejscowość ta mnie zachwyciła. Odwiedziliśmy ja dwa razy, najpierw wieczorem, od strony morskiej, zwiedzając Twierdzę św Mikołaja oraz jaskinię św Antoniego i tzw Oczy Hitlera.

Šibenik - twierdza Św MikołajaŠibenik - twierdza Św Mikołaja Zaczęliśmy od malowniczej twierdzy Św Mikołaja, która okazała się być podwójnie niedostępna, Ale sam spacer do niej był bardzo ciekawy. Najpierw przez końcówkę promenadny wzdłuż kanału Św. Antoniego, potem przez mostek na maleńką wysepkę z mini bunkrami i dalej przez bród, na boso, po kamieniach na kolejną wyspę, gdzie znajduje się twierdza. Oficjalnie pod twierdze można z drugiej storny podpłynąć łodziami wycieczkowymi, aczkolwiek zwiedzania raczej jeszcze nie ma, bo twierdza od kilku lat jest w remoncie.

Šibenik - spacer wzdłuż kanału sw AntoniegoŠibenik - spacer wzdłuż kanału sw Antoniego Tuż przed zachodem słońca ruszyliśmy na spacer wzdłuż tego samego kanału, ale w stronę morskiej drogi wjazdowej do miasta. Ścieżka jest bardzo dobrze przygotowana, a widoki przepiękne. Warto dojść co najmniej do pierwszego wzgórza, skąd rozpościera się panorama całego Sybenika.

Oczy Hitlera Mniej więcej w tym samym miejscu, ale na poziomie morza znajduje się jaskinia, przerobiona w trakcie wojny na niemiecki bunkier dla łodzi torpedowych, Jak ktoś nie ma lęku przestrzeni do może po betonowej rampie przejść aż na drugi koniec jaskini. Mi troche odwagi na to zabrakło, jakoś ta zielona toń wody mnie przerażała.

Šibenik - spacer po starym mieścieŠibenik - spacer po starym mieście Drugiego dnia rano udało nam się zaparkować pod górną twierdzą Św Michała. Jest to doskonały punkt na rozpoczęcie zwiedzania starego miasta. A jest co zwiedzać, chociaż to zwiedzanie polega głównie na włóczeniu się po wąskich uliczka, naprawdę wątkich, zaglądanie w podwórka oraz znajdowanie kolejnych schodów i tajnych przejść. Centrum jest niewielkie ale z zachwytem okrążyliśmy je ze dwa razy, za każdym razem znajdując inne przejścia.

Šibenik - spacer po starym mieścieŠibenik - spacer po starym mieście Cała zabawa polegała na tym, by nie schodzić na wybrzeże, gdzie promenada wyglądała już tak samo jak w każdym innych chorwackim nadmorskie miasteczku. Nie wchodziliśmy do twierdz, bo bilety były dość drogie (23 euro za rodzinę). Twierdze w sumie najlepiej prezentują się z zewnątrz, w środku były jakieś małe muzea. To czego mi było szkoda to widoki z górnej twierdzy, niestety znajdujące się już w strefie biletowanej.