Plantacje herbaty w Munnar

Plantacje herbaty wokół Munnar Najprościej do Munnar można dojechać z Kochi, około 5 godzin lokalnym autobusem. My jednak chcieliśmy złapać transport bezpośrednio z Aleppey i nawet znaleźliśmy pospieszny, klimatyzowany autobus, jedyny problem, to że planowo jechał około 6,5 -7 godzin, częściowo po górskim terenie. Zaczęliśmy rozważać transport prywatny, znacznie szybszy i mniej trzęsący na górskich zakrętach, jednak oferta 8 tyś rupii (około 130 USD) za dwa dni, ze zwiedzanie i noclegiem dla kierowcy, była zdecydowanie za droga, a czasu na zwiedzanie wcale dużo nie pozostawiała. Zaryzykowaliśmy autobus i to był całkiem dobry wybór (załapaliśmy się w sumie na trzy ostatnie miejsca, bo był to jedyny pośpieszny, bezpośredni autobus z Aleppey). Nasz pospieszny okazał się być przerobionym autobusem miejskim, a to co go wyróżniało to szyby z oknach. Było miejsce na bagaże, tam gdzie w innych krajach po prostu stawia się wózki dziecięce. Bagaże trochę latały na zakrętach, ale było ich dość dużo więc jakoś się trzymały w miarę w jednym miejscu.

Plantacje herbaty wokół Munnar A zakrętów nawet nie było tak dużo jak się spodziewałam. Okazało się, że i tak najpierw jedziemy po płaskim do Ernakulam, a potem nadal po płaskim , w kierunku Ghatów Zachodnich. Dopiero po przerwie na lunch zrobiło się górzyście i kręto, ale droga nadal była w miarę szeroka, a przepaści niezbyt głębokie. Zależy co się przedtem w życiu widziało. Na mnie większe wrażenie i strach wzbudziły górskie drogi na Gran Canarii czy w Norwegii! W Indiach oczywiście dochodzi jeszcze element totalnego chaosu wprowadzany przez wszystkich lokalnych kierowców, pędzących na złamanie karku, ale to bardziej odczuliśmy w drodze powrotnej, pędząc w dół..autobusem bynajmniej nie pospiesznym!

Plantacje herbaty wokół Munnar Zatrzymaliśmy się w tzw. Old Munnar, czyli na przedmieściach, przy starym dworcu autobusowym, gdzie obok siebie znajdowało się kilka hotelików (wybraliśmy Aida Tourist Homestay za 1500 rupii), a w niewielkiej odległości widać było herbaciane plantacje. Spodziewaliśmy się nie wiadomo jakiego zimna, a było ponad 20C i słoneczko mocno grzało. Polary wylądowały w wózku, a my ruszyliśmy na krótką wycieczkę na najbliższe pole herbaty, rozpoczynające się tuż za naszym hotelem. Pola ogrodzone są niskimi płotkami, ale co jakiś czas są na nie drogi wyjazdowe. Korzystając z jednej z takich ścieżek, wspięliśmy się między krzaczki by porobić trochę rodzinnych, herbacianych fotek. Było bardzo spokojnie i bezludnie, idealnie na odreagowania dnia w autobusie

Tuk tukiem przez Munnar Następnego dnia mieliśmy w planie zwiedzanie okolic Munnar tuk-tukiem. Nie zależało na na jakimś szczególnym miejscu, a bardziej na pojeżdżeniu po plantacjach herbaty i zwiedzeniu jakiejś fabryczki. Okazało się, że w okolicy można też pojeździć na słoniu, więc i to dodaliśmy do naszych planów, jako główną atrakcję dnia dla dzieciaków. Namiary na kierowcę tuktuka miałam od koleżanki, jednak pan nie pojawił się o umówionej 8 mej rano. Właściciel hotelu próbował znaleźć nam innego kierowcę, ale była to niedziela nie było łatwo, bo większość miejscowych po chrześcijańsku na ten dzień miała w planach wizytę w kościele i spędzanie czasu z rodziną! W końcu dodzwoniłam się do naszego poleconego wcześniej kierowcy i obiecał, że przyjedzie. Rzeczywiście ktoś przyjechał, ale chyba był to jeszcze inny kierowca, który kościół i niedzielny obiadek sobie odpuścił na rzecz zarobku. Umówiliśmy się na objazd plantacji, po niekomercyjnych, wąskich ścieżkach oraz wizytę w fabryczce herbaty, razem na około 4 godziny za 800 rupii (około 13 USD).

Rozpoczęliśmy jednak od lokalnego śniadania. Kierowca zawiózł nas w swoje ulubione miejsce, zapewniając, że na pewno nam się spodoba. Saravana Bhavan Inn mieści się w centrum Munnar, ale w bocznej uliczce i knajpki z głównej drogi za bardzo nie wdać. Przed 9 tą rano panował tam spory ruch, głównie jedli miejscowi, ale było też kilku turystów. Jedzenie bardzo proste, wegańskie. Nawet potraw z jajek nie było. Posiłek podawany na ogromnych liściach bananowca, jako talerzach. Zamówiliśmy tylko dosa i było po prostu pysznie! Wersja dla dorosłych to dosa nadziewana pikantnymi ziemniaczkami, a dla dzieci plain dosa, czyli suchy i chrupiący placek, z sosami podanymi obok, na liściu. Sosy jak zwykle były ostre i Lila od razu sobie je odpuściła, natomiast Tymek dzielnie próbował jeść ten kokosowy.

Plantacje herbaty wokół Munnar Na początek naszego zwiedzania podjechaliśmy do Carmelagiri Elephant Park, gdzie można było przejechać się na słoniu. Przejażdżka kosztowała 400 rupii od osoby (Tymkowi poniżej 3 lat udało się za darmo) i trwała jakieś 10 minut. Typowa atrakcja dla dzieci, sami na pewno byśmy nie poszli. Wsiada się z dużego podestu i jedzie jakieś 100 metrów po nierównej, nieco górskiej ścieżce przez las. Słoń jest prowadzony przez opiekuna i idzie bardzo powoli, ale i tak dość mocno kołysze, szczególnie na zakręcie w kierunku drogi powrotnej. Dzieci zadowolone, więc my również!

Plantacje herbaty wokół Munnar Zwiedzane plantacji herbaty wokół Munnar nie jest zbyt skomplikowane, bo plantacje są wszędzie! Są oczywiście bardziej lub mniej znane punkty widokowe, gdzie wozi się każdego turystę (na przykład w kierunku tzw. Hill Station). Niestety rozmieszczone są one przy głównej asfaltowej drodze, otoczone straganami i od rana z tłumem lokalnych turystów. Po pierwszych dwóch poprosiliśmy kierowcę, żeby zmienił trasę i wwiózł nas gdziekolwiek w herbaciane pola, ale z dala od ludzi. Udało się, chociaż nie było to aż takie proste,bo plantacje są prywatne i boczne drogi są pozamykane dla ruchu, szczególnie w niedzielę, gdy na plantacjach herbaty się nie zbiera. Kawałek przejechaliśmy i trafiliśmy na zamknięty szlaban. Chwile to potrwało ale na szczęście kierowca dogadał się z dozorcą i dostał klucze. Nic za to dopłacać nie musieliśmy.

Na bocznej ścieżce zmieściłyby się może dwa tuk tuki. Było idealnie. Żadnych ludzi, cisza, piękne pola herbaty i możliwość zatrzymania się w dowolnym miejscu na zdjęcie. Część trasy przeszliśmy na pieszo, bo aż żal było do tuk tuka wsiadać. Szkoda tylko, że nie było można podejrzeć pracowników zbierających herbatę. Niedziela to dla nich jedyny dzień wolny. Poprzedniego dnia w sumie też nikogo zbierającego nie widzieliśmy, ale pól jest tak dużo, że może akurat na tych koło naszego hotelu tego dnia nie było nic do zbierania. Zbiera się bowiem tylko trzy górne, najmłodsze listki i trochę czasu musi minąć żeby one odrosły.

Lockhart Tea Factory Poprzez plantacje dotarliśmy skrótem do małej fabryczki herbaty Lockhart Tea Facotry. Fabryczka w niedzielę pracuje, bo przerabia zbiory z soboty. Za to w poniedziałek jest nieczynna, bo nie ma nowych zbiorów z niedzieli. Kosz półgodzinnej wycieczki to 200 rupii od osoby, ale dzieci udało się wcisnąć za darmo. Do tego teoretycznie każą płacić za kamerę, ale i tak w środku zdjęć nie wolno robić. Ja nic ne zapłaciłam i na zewnątrz bez problemu fotki robiłam, a potem w środku jak Hindusi zaczęli pstrykać komórkami z fleszem, to tez sama, dyskretnie kilka zdjęć zrobiłam, pozostając na końcu grupy podczas zwiedzania. Wizyta bardzo mi się podobała, bo fabryka jest naprawdę mała i w ciągu kilku minut zajrzeć można na poszczególne etapy produkcji. To taka prawie manufaktura, gdzie nadal dużo pracy wykonywanej jest ręcznie, przy wspomaganiu maszyn. Na końcu oczywiście był mały sklepik z herbatą, ale nic nie kupowaliśmy, bo w Munnar w supermarkecie tez można zrobić herbaciane zakupy i do tego zapłacić za nie kartą!