Jak zdobyć lokalną walutę (2018)

Po burzliwym początku roku 2017, kiedy to niektóre banknoty zostały wycofane z obiegu, a Hindusi zostali zmuszeni do obrotu waluta za pomocą konta bankowego, rok 2018 przynosi spokój. Nie ma juz żadnych ograniczeń w jednorazowej, tygodniowej czy też miesięcznej ilości wymienianej waluty.
Najczęściej do Indii turyści wwożą amerykańskie dolary. Przelicznik z INR na dolary właściwie od dwóch lat jest niezmienny i jest to około 62-65 IRN za 1 USD. Przy dobrym kursie dolara do złotówki, tak jak w roku 2018, był to przelicznik bardzo korzystny.
Jeśli nie wymieniło się w ogóle rupii w Polsce (a poza Warszawą może być to trudnym przedsięwzięciem), pierwszą wymianę walut zazwyczaj dokonujes ie na lotnisku. I jest to zawsze wymiana niekorzystna. Mimo, że często kurs wydaje sie w porządku, na końcu doliczane są różnego rodzaju opłaty. Nawet pytanie o prowizję niewiele nam daje, bo mogą powiedzieć, że prowizji brak, tylko lokalne podatki są doliczane. Jednak takiej wymiany nie da się uniknąć, bo jakos do centrum dojechać trzeba, płacąc za transport w lokalnej walucie. Wymieniamy więc jak najmniej by zminimalizować ukryte prowizje. My przy 50 USD mieliśmy prowizję aż 200INR (3,5USD), co jest bardzo dużo - powiedziano nam, że to podatek.

Można również na lotnisku spróbować wybrać pieniązki z bankomatu - czasami się to udaje i czasami jest szansa na pobranie bez prowizji, ale dzieje się tak bardzo rzadko. Kwota prowizji zawsze się wyświetla przed wypłatą i mozna jeszcze zrezygnować, gdy jest za wysoka. My z bankomatów próbowaliśy korzystać na Andamanach, używając polskiej karty Visa i ani razu nam się nie udało!

Wymiana w mieście (wszędzie poza lotniskiem) jest już bardzo prosta i zazwyczaj nie obciążona żadnymi dodatkowymi opłatami (chyba, że wymienia się w banku, wtedy nawet jak mówią, że nie ma opłat to na koniec i tak dają trochę mniej, ale jest to kilkanaście rupii, czyli niewiele). Najkorzystniej wymieniać u przedsiębiorców prywatnych, czyli albo w kantorach albo w sklepach, na przykład u jubilera. Oczywiście kwotę należy przeliczyć i dokładnie sprawdzić.
Naszą zasadą było wymieniać ile się da jak już korzystne miejsce znaleźliśmy, tak aby potem przez co najmniej kilka dni nie organizować wyprawy wokół poszukiwania kantoru.

Krótka historia indyjskiej karty prepaid (2017)

W tej kopercie znalazła się nasza wirtualna gotówkaTego wpisu w ogóle nie powinno być. Ale stało się. Jakimś cudem nasza prawie cała gotówka na wyjazd znalazła się na indyjskiej karcie pre-paid! Tak to jest jak się przylatuje o 3 nad ranem i bardziej myśli się o rozbiegających się po lotnisku dzieciach niż o kontrolowaniu wymiany pieniędzy. Nie do końca to nasza wina była, bo w kantorze na lotnisku, gdzie wymienialiśmy pieniądze, tuż po otrzymaniu wizy, trochę zatajano przed nami całą procedurę, żeby wprost nie napisać, że nas oszukano.

Oto nasza karta pre-paid, na szczęście już pusta! Strategię mieliśmy przemyślaną i z założenia chcieliśmy jak najwięcej dolarów wymienić na lotnisku, nawet po nieco słabszym kursie, tak aby potem nie martwić się na trasie i nie chodzić po bankach. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po zeszłorocznej akcji ograniczenia przepływu gotówki na rzecz transakcji bezgotówkowych i wycofaniu najbardziej popularnych nominałów 100 rupii. Ponoć można było wymieniać jednorazowo tylko po kilka tysięcy rupii (30-35 USD), a to duże utrudnienie nie tylko dla miejscowych, ale też dla turystów.
A tu na lotnisku mówią nam, że bez problemu większą ilość dolarów nam wymienią! I owszem, wymienili, ale tylko jedną czwartą kwoty dostaliśmy w gotówce, a resztę wrzucili nam na kartę pre-paid, zapewniając, że bez problemu w pierwszym lepszym bankomacie środki wyciągniemy! Komu wierzyć, jak nie pracownikom lotniskowego kantoru... Pin i wszystkie dokumenty otrzymaliśmy w zalakowanej kopercie. Na drugi dzień, już w Bogmalo, okazało się, że rzeczywiście bankomatów w Indiach już teraz sporo, ale wciąż jest na nich ograniczenie wyciągania 2 tysięcy rupii dziennie! Na płatności karta nie ma ograniczeń, ale w praktyce takich transakcji dokonywać można tylko w dużych, drogich ośrodkach czy sklepach lub nadmorskich restauracjach. Na naszej trasie stało się to możliwe dopiero w bardzo turystycznej Varkali.

W poszukiwaniu bankomatu... Tak więc plan numer jeden na Indie to odzyskanie gotówki. Pierwszy bankomat odmówił! Jedyna dobra wiadomość, że limit podniesiono do 10 tysięcy rupii. Kolejnego dnia bankomat banku, który wystawił nam kartę, również gotówki nie wypłacił. Teraz już wiedzieliśmy, że mamy problem! Na szczęście w Bangalore spotykaliśmy się ze znajomym Hindusem, więc powstał nowy plan, zamiast zwiedzania Bangalore, ruszamy do banku HDCF.
Ze znalezieniem banku problemów nie było, natomiast obsługa była bardzo zdziwiona, że zagranicznemu turyście taką kartę wydano! Od razu potwierdzili, że karta nie została aktywowana więc nie było szans nic z bankomatów wypłacić! Do tego dodali, mimo długiego poszukiwania i wydzwaniania, że oni nie mają uprawnień takiej karty, z swojego banku, aktywować. Nawet pani z info linii, z która mnie połączyli, powiedział, że ona też uprawnień nie ma i trzeba jechać do jakiegoś innego oddziału! Zawsze był to jakiś nowy plan! Ale wychodząc nasz kolega Pavan zasugerował by jeszcze raz sprawdzić czy nadal nie da się z bankomatu wypłacić. I tu bingo. 10 tyś rupii wyskoczyło bez problemu. Takie rzeczy to tylko w Indiach!
Od tego wypłaty gotówki z dowolnego bankomatu oraz płatności kartą przebiegały bez problemów, tylko Hindusi wielce się dziwili skąd turysta ma taki nowoczesny i lokalny produkt! Kartę niemalże wyzerowaliśmy, zostały na niej 4 rupie. Oraz możliwość doładowywania i używania przez najbliższe pięc lat!