Plażowanie 4 km od lotniska

Rejestracja samochodowa z GoaDługość pobytu na Goa zależy od czasu jaki turysta jest w stanie wytrzymać na plażowaniu lub, dla innych, czasu jaki turyście jest niezbędny do zrelaksowania się na plaży. My należymy do tej pierwszej grupy i za długo na plaży nie usiedzimy. Oczywiście mówię tu o dorosłej części naszej rodziny, bo dzieci by na plaży mogły spędzić dwa tygodnie!

Plaża w Bogmalo, GoaPobyt w południowych Indiach rozpoczynamy właśnie od plaży. I tak gdzieś trzeba odpocząć po długim locie i zmianie strefy czasowej, więc czemu nie od razu na plaży! Lotnisko Dabolim jest dosłownie otoczone plażami, ale nie tymi znanymi, ale takimi malutkimi, w wioskach. Nie jest łatwo znaleźć tam tani nocleg z wyprzedzeniem, ale jak się trochę na necie poszuka to jakiś wybór jest (Booking.com i Airbnb). Decydujemy się na wioskę Bogmalo, zaledwie 4 kilometry od lotniska. Dojazd w nocy taksówka pre-paid kosztuje nas tylko 350 rupii i już po kilku minutach jesteśmy w Willam's Inn, u Bessie, wynajmującej górne piętro swojego mieszkania turystom. Warunki bardzo skromne, a do tego upał i zaduch, mimo, ze jest dopiero 4 nad ranem. Na szczęście są też zalety. Znajdujemy się jakieś 200 metrów od lokalnej plaży, dosłownie po drugiej stronie wiejskiej uliczki.

Plaża w Bogmalo, Goa Wałęsające się krowy, kilka turystycznych straganów, parking i dwie restauracje dzielą nas od plaży. A na samej plaży zaskakująco pusto, chociaż jest kilku turystów. To dobrze, bo jest na tyle lokalnie że nie byłam pewna czy mogę wystąpić w stroju kąpielowym, ale widać mogę, za przykładem innych pań, i nie powinno to wzbudzać sensacji. Niedaleko plaży znajduje się tylko jeden ośrodek, Bogmalo Beach Resort. Jest dość stary i na pewno nie warty pieniędzy jakich za niego żądano na Booking.com, a z plaży korzysta tej samej co my. Bierzemy od Bessie parasole (niezbędne przy temperaturze 37C w cieniu!) i dwie godziny spędzamy nad wodą. Potem rybka i pierwsze wyciskane soki owocowe, które już do końca wyjazdu pozostaną naszym hitem.

Przejazd autobusu przez wioskę wywołuje zamieszanie W Bogmalo poza plażą i małą wioską, z dosłownie jedną, przelotową ulicą, którą jeździ autobus, nie ma nic. I właśnie przejazd tym autobusem staje się nieplanowana atrakcją pierwszego wieczoru. Musimy znaleźć bankomat, a ponoć jest w najbliższej wiosce, przy głównej drodze. Autobus podjeżdża z piskiem, manewruje przy straganach, wysypuje się z niego lokalny tłum i chwile później lokalny tłum wsiada. W środku jest duszno, tłoczno, gra muzyka, a kierowca pędzi jak na złamanie karku. Bankomat na skrzyżowaniu owszem jest, ale i tak gotówki nam nie wypłaca. Ot, taka wycieczka na zakończenie dnia!

Przelotem w Old Goa i Panjim

Old GoaOld Goa Goa to najmniejszy stan Indii, nie ma się więc co spodziewać nie wiadomo ilu atrakcji poza pięknymi widokami, plażami i morzem. Do tego jest jeden zabytek Unesco – Old Goa i trochę kolonialnych pozostałości w miasteczkach. Jest też kilka nadmorskich fortów, ale na północy i niestety tam nie udało nam się dojechać. Trochę żałuję, bo jedyny dzień zaplanowany na zwiedzanie zabytków Goa poświęciliśmy na Old Goa i Panjim i wcale nie jestem pewna czy było warto. Owszem, Panjim jest ciekawe, chociaż nie ma tam nic konkretnego. Po prostu trzeba powłóczyć się po starych uliczkach, przyglądając się kolonialnym budynkom, mniej lub bardziej odrestaurowanym. My chodziliśmy tuz przed zmrokiem i trochę mam niedosyt.

Kolonialne PanjimOld Goa Old Goa to obowiązkowy punkt wszystkich wycieczek. Chyba większa atrakcja do Hindusów niż dla Europejczyków, ze względu na zgromadzenie na małej powierzchni dużej ilości chrześcijańskich kościołów na względnie małej powierzchni. Dojechać można w miarę sprawnie wesołym, lokalnym autobusem z dworca w Panjim, w jakiś 20 minut. Obejście kościołów na pieszo zajmuje nie więcej niż w godzinę, ale bez zaglądania do środka. Mnie najbardziej zainteresował ten jedyny zrujnowany, klasztor Augustyna. Reszta wygląda identycznie jak w Europie.
Old Goa to tez jedyne miejsce na całej naszej trasie, gdzie aktywnie zaczepiali nas sprzedawcy i taksówkarze, co chwila próbując nam coś wcisnąć. To też świadczy o popularności tego miejsca.

Ostatnia plaża w Goa

Plaża Polem, GoaPiechotą na plażę!Trochę czasu zajęło mi znalezienie idealnej plaży na Goa. Ale udało się. Przez dwa dni mieliśmy nasz mały, niemalże prywatny raj na ziemi. Złoty piasek, pustka, palmy, kilka domków, łódki rybackie, ciepłe morze i my. Moje kryteria były proste. Domek ma być na plaży, frontem do morza, w możliwie spokojnej, nie imprezowej okolicy, oczywiście w rozsądnej cenie czyli maksymalnie 35 USD za noc. Nie zarezerwowałam nic z Polski, bo wydawało mi się, że lepiej poszukać na miejscu. Ale w praktyce okazało się, że teraz już wszyscy rezerwują z wyprzedzeniem i najciekawsze oferty, nawet te polecone przez znajomych, na kilka dni przed przyjazdem są niedostępne. Oczywiście można szukać, chodząc po plaży. Tylko której plaży i co z dziećmi? Tak więc poświęciłam jedną noc na buszowanie po portalach i wyszukiwanie ofert. Oj, ciężko było, bo albo ceny bardzo wysokie ( a do tego często nie ujęte w cenie lokalne podatki, czyli dodatkowe kilkanaście procent w górę!), albo domki ustawione w szeregu bokiem do plaży.

Plaża Polem, GoaObładowani bagażem dotarliśmy do Kamaxi Beach Resort W końcu znalazłam Kamaxi Beach Resort i zarezerwowałam, bez możliwości odwołania. Potem sprawdziłam, ze to coś wcale nie jest w Paloem, albo w Agondzie, gdzie początkowo szukałam, ale w Polem. I jest to ostatnia plaża w stanie Goa, tuż przy granicy z Karnataką! Z przerażeniem zaczęłam szukać dojazdu, tak aby nie musieć korzystać z taksówki na dłuższym odcinku. Na szczęście okazało się, że może to i jest sam koniuszek Goa, ale równocześnie jest to początek Karnataki i plaża znajduje się całkiem niedaleko miasta Karwar (15 km, lokalny autobus), gdzie zatrzymują się pospieszne pociągi z Kerali. Potem dowiedzieliśmy się, że z Margao też można bezpośrednio dojechać autobusem.

Nasz domek na plaży Polem, Goa Z głównej drogi do plaży trzeba było dojść wąskim asfaltem, jakieś 500 metrów. Domków było kilka, chyba z siedem. Nasz, ten najtańszy, stał w prześwicie w drugim rzędzie, ale rzeczywiście z widokiem na morze. Jednak nie w nim zamieszkaliśmy, bo właściciel od razu nas przeniósł do pustego domku, bliżej morza, bez dopłaty.

Plaża Polem, Goa Miejsce to doceniliśmy głównie za to, co inni turyści mogliby uznać za największe wady, czyli totalny luz, rzadko pojawiająca się obsługa, lekki chaos, brak turystów, daleko od głównej drogi, żadnych sklepów i bardzo podstawowa restauracja bez menu, gdzie nie zawsze dostawało się to co się zamówiło. Do tego zimna woda w kranie i brak pościeli oraz brak wi-fi, co nam w ogóle humorów nie psuło. Było za to zimne piwo za 100 rupii, towar niemalże niedostępny w Kerali i Karnatace. Goa bowiem to najbardziej liberalny stan w Indiach, jeśli chodzi o sprzedaż i dostępność alkoholu.

Plaża Polem, Goa Polem Beach to idealne miejsce na spokojny czas z dziećmi, które swobodnie mogą biegać po pustej plaży, a zrelaksowani rodzice z piwem w dłoni obserwują je z hamaczka pod palmą. Na tej pustej plaży, w słomianej chatce siedzi codziennie ratownik, a rano i wieczorem przechadza sprzątacze i zbierają to co morze wyrzuci. Podczas przypływu już niedaleko brzegu robi się głęboko, ale z dziećmi u boku i tak daleko w morze byśmy się nie zapędzali.

Plaża Polem, Goa Było tak fajnie i leniwie, że w ciągu dwóch dni nawet całej plaży nie przeszliśmy, a tylko raz wybraliśmy się do głównej szosy na obiad. Może całych wakacji tak bym spędzić nie chciała, bo czas w takich warunkach i w bezruchu biegnie zdecydowanie za szybko, ale dwa pełne dni polecam jak najbardziej!