Podróżowanie z dziećmi

Esfahan, Meczet Piątkowy Zdecydowanie polecam, ale dla zaawansowanych podróżników. Jak na razie zbyt wielu wycieczek zorganizowanych po Iranie nie ma, więc trzeba liczyć na siebie, przewodnik LP i informacje z Internetu.

Na pustyni w Kaluts My podróżowanie z dziećmi zaczynaliśmy od krajów, w których można wypożyczyć auto (Malta, Oman, Nowa Zelandia, Sardynia i Korsyka). Daje to pewną niezależność, ale też i komfort podróżowania, szczególnie z dużym bagażem. W Iranie takiej opcji nie braliśmy pod uwagę, ze względu na jedną z wyższych na świecie ilość wypadków samochodowych oraz ogromne odległości. Jak nie auto to co? My stawiamy na koleje. Szukaliśmy kraju, gdzie między dużymi miastami można by było poruszać się koleją. Sprawdziło się już to wcześniej na Jawie oraz w Chinach. Iran infrastrukturę kolejową ma skromną, ale wszystkie główne atrakcje turystyczne leżą na kolejowym szlaku. A do tego jeżdżą nocne kuszetki. Nie ma nic lepszego na podróżowanie z dziećmi. Jest miejsce do zabawy, są współpasażerowie, jest korytarz do biegania, jest toaleta, a jak już wszystko się znudzi, jest leżanka i baje na tablecie.
Podczas zwiedzania w mieście przemieszczaliśmy się taksówkami lub na pieszo (wyszukując przy tym wszechobecne place zabaw!). Na cało lub pół-dniowe wycieczki poza miasto, wynajmowaliśmy auto z kierowcą. Tymek jeździł w przywiezionym z Polski foteliku (do 10kg) i do tego miał spacerówkę, w którą fotelik też dało się wpasować. Dodatkowo, na trasy nie nadające się na wózek (zamki assasynów), mieliśmy dla Tymka chustę. Lila już musiała chodzić na pieszo, na co bardzo narzekała, ale pomagały bajkowe historie, konkursy i poszukiwanie skarbów.

Tymoteusz w chuście wzbudzał entuzjazmOczywiście lokalna infrastruktura to nie podstawowe kryterium, gdzie można pojechać z małymi dziećmi. Po pierwsze bezpieczeństwo. Przy obecnej sytuacji politycznej, Iran jest krajem bardzo bezpiecznym dla turystów, a Persowie, tak jak i wszyscy muzułmanie, bardzo kochają dzieci.
Jako rodzinę, spotkało nas wiele życzliwości ze strony Irańczyków, a to nieustanne dokarmianie dzieci, a to przytulanie, zaczepianie i rozbawianie niemowlaka (też przez mężczyzn), a to zaproszenia na herbatkę itp. To ogromne zainteresowanie miało też negatywne aspekty. Osobliwą pieszczotą jest szczypanie dziecka w policzek. Lila po tygodniu chowała się już na widok zbliżającej się do niej ręki, a i my wyrobiliśmy sobie odruch obronny.
Iran to kraj w dużej mierze górsko-pustynny. Jest to bezpieczny klimat na podróże z dziećmi. Nie ma tam przede wszystkim malarii (a to nasze główne kryterium zdrowotne) oraz innych chorób tropikalnych. Nie ma robactwa, a najpoważniejszym problemem może być udar słoneczny. Ale nad tym da się zapanować. Wystarczy , tak jak Persowie, unikać spacerowania w samo południe, spędzając czas na sjeście w pokoju lub w parku. Nam nie zawsze się to udawało i wtedy dzieci już w połowie dnia były wykończone.
Planując wyjazd do Iranu należy pamiętać, że nie działają tam żadne międzynarodowe (europejskie czy amerykańskie) przelewy, co oznacza, że za opiekę zdrowotną trzeba będzie zapłacić gotówką, a nasza ubezpieczalnia zwróci koszty po powrocie. Lepiej to sprawdzić z ubezpieczycielem, my od lat ubezpieczamy się w Allianz i potwierdzili nam, ze nie ma problemu z wykupieniem polisy do Iranu. Ze służby zdrowia w ogóle nie korzystaliśmy, ale też wieźliśmy ze sobą bardzo dobrze zaopatrzoną apteczkę (a wręcz mini aptekę w trzech kosmetyczkach!). Znajomi mieli okazję odwiedzić z dzieckiem szpital i za wizytę nic nie płacili. Nie wiemy czy to dlatego, że z dzieckiem czy tak po prostu… My na wszelki wypadek mieliśmy większy niż zazwyczaj zapas gotówki w USD.

Na placu Naqsh-e Jahan w Esfahanie Nie tylko powiększoną apteczkę targaliśmy z Europy. Mieliśmy też zapas pieluch na pierwsze 1,5 tygodnia (pełna paczka) oraz mokre chusteczki. Pieluchy jednorazowe w Iranie można dostać, ale żeby nie był to ładnie wyglądający kawał ceraty, trzeba się naszukać. W sklepach spożywczo-chemicznych sprzedawane są produkty lokalne, czyli ładnie opakowana ceratowa pieluszka, która tylko wygląda jak pampers, a powietrza nie przepuszcza. Po kilku dniach stosowania w gorącym klimacie, odparzenia są pewne (my je leczyliśmy jeszcze po powrocie do Polski!). Pieluszek więc trzeba szukać w aptekach, pytając o marki tureckie lub egipskie. Te niczym się nie różną od naszych pampersów. Chusteczek mokrych nie szukałam, ale niemiecka rodzina z dziećmi, którą spotkaliśmy na północy Iranu, miała problemy z zakupem. Lepiej więc mieć swoje.
Słoiczków nie widziałam, ale ponoć czasami coś w aptekach można dostać. Ja Tymka przetrzymałam tylko na mleku matki, opóźniając mu wprowadzanie pokarmów na po powrocie do Polski. Znajomi dla swojego malucha brali słoiczki z Polski i chyba jest to jedyne rozsądne podejście przy dziecku, które jeszcze nie je jedzenia restauracyjnego. Starsza córka jadła głównie suchy ryż, grillowanego kurczaka i owoce (koktajle) oraz ogromne ilości słodyczy (ach, ten dżem marchewkowy), czego w Iranie nie da się uniknąć. Wszyscy zapobiegawczo jedliśmy probiotyki (Sanprobi) i szczęśliwie podczas całego wyjazdu uniknęliśmy poważnych kłopotów żołądkowych.

Spotkanie trzech rodzin na irańskim wschodzie Największym problemem w Iranie, oprócz upału, którego trzeba nauczyć się unikać, są duże odległości i nuda dziecka, związana z podróżowaniem, szczególnie autem. U nas największą, wyczekiwaną rozrywką podczas podróży w ciągu dnia były baje na tablecie. Wszystkie dłuższe trasy planowaliśmy na noc (pociąg) i to się sprawdziło. Staraliśmy się też co najmniej raz dziennie znaleźć jakiś plac zabaw, których jest w Iranie na prawdę pod dostatkiem! Jednak najmilszy moment wyjazdu dla Lilianki to spotkanie z dwoma innymi polskimi rodzinami i ich dziećmi. Szaleństwom nie było końca!

W trakcie wyjazdu Tymek miał skończone 6 miesięcy, a Lila 4,5 roku. Zgadnijcie, z którym dzieckiem łatwiej się podróżowało.

Kobiety podróżujące po Iranie

Nie planowałam takiego rozdziału, ale przed wyjazdem sama szukałam informacji praktycznych o tym jak się kobietom podróżuje, a w szczególności jak powinny lub nie powinny się ubierać i jak zakrywać włosy. Informacje takie należy potwierdzać tuż przed wyjazdem, bo obyczajowość w Iranie nieustannie się zmienia i raz prawo jest przestrzegane bardziej restrykcyjnie, a w innych latach mniej. Wszystko zależy od obecnych władz polityczno–religijnych.

Iranki na lotnisku w Teheranie Na podstawie ogólnej wiedzy o Iranie, spodziewałam się dość zaostrzonych zasad ubioru kobiet, ale nie było aż tak źle. Przede wszystkim na turystki, szczególnie podróżujące z rodziną, patrzy się niezwykle życzliwie. Ani razu mnie spotkałam się z negatywnym podejściem, gdy na przykład obsunęła mi się chusta (hidżab), podczas robienia zdjęć. Po prostu dyskretnie zwracano mi uwagę na migi, bym poprawiła chustę.

Kiedy trzeba zakryć się na szybko, wystarczy długa chusta Włosy należy zakrywać, co do tego nie ma wątpliwości. Zresztą, żadna kobieta nie czuła by się dobrze bez minimalnego nakrycia włosów, jeśli wokół niej dosłownie wszystkie kobiece głowy są mniej lub bardziej pozakrywane. No właśnie... mniej lub bardziej tę głowę zakryć? Bardzo dużo kobiet, też miejscowych, nie zakrywa całych włosów, zdarza się, że chusta tylko wisi na koku z tyłu głowy. Tak postępują te bardziej odważne, bo policja obyczajowa wciąż działa. Turystek z mężem przy boku policja się nie czepia i moja grzywka spokojnie spod chusty mogła wystawać. Po tygodniu noszenie chusty na zewnątrz staje się czymś naturalnym i przestaje przeszkadzać, szczególnie przy silnych upałach, kiedy i tak czymś należałoby głowę zakryć. Gorzej jest z restauracjami, pociągami, hotelami (też tymi typowo "backpackerskimi"). Oj, czasami białej gorączki dostawałam, gdy podczas jedzenia co chwilę chustę musiałam poprawiać. Nawet w zamkniętej kuszetce pociągu, jeśli podróżują z nami jacyś mężczyźni, chusta musi być.

W każdym meczecie kobieta musi okryć się czadorem Jaka chusta jest najlepsza? Jak najcieńsza i przewiewna, ale też nieprzeźroczysta. Może być to szal, który znacznie łatwiej narzucić na głowę, ze spadającymi końcówkami, owiniętymi wokół szyi na krzyż w kierunku pleców. Najlepiej mieć co najmniej dwie. Mnie się udało jedną zgubić i bez drugiej bym została uziemiona w hotelu, a mąż musiałby pojść sam na zakupy! Zdecydowanie przydają się długie włosy, które można upiąć w kok. Wtedy chusta nie zjeżdża nieustannie, a i kształt głowy ładniej wygląda. Iranki w tym celu kupują ogromne klamry z materiałowymi kwiatami–bombkami.

Wystarczająco skromny ubiór europejskiej turystkiOprócz nakrycia głowy, kobiety obowiązuje długi rękaw i koszula lub tunika zakrywająca uda. Rzeczy te nie powinny być za bardzo przeźroczyste. Ja nosiłam turystyczne spodnie, cienką bluzkę z sklepu indyjskiego i na to cienką hinduską sukienkę bez rękawów. Albo spodnie, indyjską, bardzo cienką sukienkę z długim rękawem, a pod nią bluzka z krótkim. Największy problem miałam ze znalezieniem rzeczy z małym dekoltem, bo tej części ciała też się nie pokazuje. Chusta nie musi być szczelnie owinięta wokół szyi, wystarczy zarzucona, a dekolt minimalny.
Skarpet na szczęście już nosić nie trzeba, mogą być gołe nogi w sandałach, co jeszcze parę lat temu było zabronione.

Co by jednak nie pisać, po trzech tygodniach, w samolocie, z dużą ulgą chustę zrzuciłam i byłam pierwszą, która to zrobiła tuż po starcie. Iranki trochę się ociągały, ale gdy dolatywaliśmy do Istambułu, większość kobiecych głów była już odkryta…