Jak korzystnie dolecieć

Pełen relaks tuż przed lądowaniemMadera tuż przed lądowaniemJeszcze do niedawna atlantycka Madera wydawała się celem trudnym do osiągnięcia, głównie ze względu na relatywnie drogie bilety lotnicze przy tygodniowym pobycie i indywidualnym podróżowaniu, czyli bez wykupienia wycieczki. A my mało wycieczkowi jesteśmy. Jednak wyspa kusiła coraz bardziej, a coraz więcej turystów wynajdowało różne kombinacje dolotu tanim liniami. Już prawie się na taką opcję zdecydowaliśmy, gdy tu nagle wyskoczyła promocja Lufthansy z Wrocławia z przesiadka w Monachium (dlaczego znów nie z Poznania, ty tylko linie wiedzą). Bilety za 124 euro były niewiele droższe od tego co oferowały tanie linie, a do tego w cenie wciąż klasyczny, czyli duży bagaż podręczny. Terminy lotów akurat pasowały na zimowe ferie więc nie było nad czym się zastanawiać!

Na lotnisku w FunchalPopołudniowe lądowanie na Maderze, około 17C Jedyne czego nie przewidzieliśmy to trudne warunki pogodowe w Monachium w połowie stycznia. Nasz lot z Wrocławia został odwołany smsem o 22, w dniu poprzedzającym wylot (a wylot był o 6 tej rano!). W takiej sytuacji linie lotnicze próbują znaleźć inne połączenie, przydzielane przez automat, co niestety może oznaczać długie czekanie na pośrednich lotniskach. Właśnie taka propozycja do nas przyszła, już od razu jako prze-bukowanie rezerwacji. Ja w międzyczasie zdążyłam już zadzwonić na niemiecką infolinię i wybierając opcje angielska bardzo szybko uzyskałam połączenie. Operatorka po krótkich poszukiwaniach znalazła mi o wiele korzystniejsze loty, omijające Monachium, tak że udało nam ie zdąży na oryginalny, ostatni lot do Funchal. Warto więc dzwonić!
Gdyby to były tanie linie lotnicze, oczywiście o wyjeździe mogłaby zapomnieć, bo przy kupowaniu oddzielnych biletów na każdy z odcinków lotu i to jeszcze u różnych operatorów, małe szanse by znaleźć połączenie zastępcze na czas. Bilety przepadają albo koszt znacznie wzrasta.

Zima na Maderze

Spacer w okolicach Pico Arieiro, około 5CNa wyprawę ruszaliśmy w styczniu i mimo, że Madera zwana jest wyspą wiecznej wiosny, pogoda w zimie i w lecie nieznacznie się różni. Jak więc spakować się na maderska wersję zimy? Najlepiej warstwowo i nie przesadzajmy z cienkimi ubraniami, bo nawet przy bardzo słonecznej pogodzie, wiatry potrafią być chłodne i całkiem mocne. Pogoda dużo zależy od tego, w której części wyspy przebywamy. Bardzo trudno polegać na prognozach pogody, bo zazwyczaj one i tak się nie sprawdzają. Wystarczy czasami przejechać 10-20 km i już pogoda jest zupełnie inna. Nie mówiąc już o zmianie wysokości, bo w górach nagle może się zacząć mgła i mżawka, gdy nad oceanem wciąż świeci słońce.

W trakcie trekingu nad oceanem po północnej stronie wyspy, 15C Najcieplej ponoć jest na południu, w okolicach Funchal i rzeczywiście tak też było za naszego pobytu. Jednak my się staraliśmy od Funachal, jako dużego miasta, trzymać z daleka. Rzadko który turysta wybiera się na Maderę by siedzieć w jednym miejscu, szczególnie na plaży. Raczej wszyscy się przemieszczają i zwiedzają, więc na różne warunki pogodowe należy się przygotować. To, co nam się najbardziej przydało to cienkie polary i kurtki przeciwdeszczowe, lekkie przepaski lub wręcz czapki chroniące przed wiatrem, górskie buty (podstawa!), długie spodnie na zmianę (gdy dobrze popada, rzeczy naprawdę długo potrafią schnąć!), cienkie rękawiczki (na Pico Arieiro naprawdę było zimno!) i ewentualnie okulary przeciwsłoneczne. Były chwile kiedy na trasie w górach rozbieraliśmy się do krótkiego rękawka, ale gdy tylko słońce się chowało, jednak robiło się zimno. Temperatura w ciągu dnia jaką mieliśmy w styczniu to między 10C (poranki oraz wyższe partie gór) do 17C – 20C. Jadąc autem jest gorąco ale jednak przy zwiedzaniu na pieszo częsty wiatr robi swoje.

Baza noclegowa

Nasze podwórko w MachicoDomek na zboczu w MachicoNoclegi na Maderze po sezonie można znaleźć bez problemów za około 300-400 euro na tydzień. Najczęściej są to pokoje w apartamentowcach (na południu wyspy, często w blokach, na wysoko położonych piętrach, ale za to z zewnętrznym basenem dla mieszkańców - opcja zbędna w zimie) albo pokoje lub wręcz całe prywatne domki. Booking, Homeaway albo Airbnb posiada wystarczająco dużo ofert, żeby znaleźć coś dla siebie. W zimie warto zwrócić uwagę na ogrzewanie. Większość kwater takiego nie posiada, a wtedy może być kiepsko z suszeniem rzeczy czy nawet z ogrzaniem się po całodniowej wycieczce w góry. My mieliśmy dwa małe kaloryferki na prąd i to wystarczyło. Dodatkowo należy pamiętać, że maderskie domy (nie te nowe blokowiska, budowane pod turystów, ale bardziej klimatyczne miejsca poza południem wyspy) bardzo często są nieco zawilgocone i po prostu trzeba je często wietrzyć. Jest więc tam z założenia nieco chłodno. Ale za to mają przepiękne położenie i widok na ocean lub na góry i ocean (tak jak nasz).

Nasze auto parkujące na dachu naszej kwatery Warto również dokładnie sprawdzić dojazd do kwatery, bo może się okazać nie lada wyzwaniem dla mniej wprawnego kierowcy. Domki najczęściej rozmieszczone są na zboczach gór i nawet jeśli są w samej miejscowość, dojazd do nich może być wąską, krętą, aczkolwiek raczej asfaltową, ścieżką szerokości jednego auta. A kąt nachylenia maderskich dróg potrafi być zaskakująco ostry. Przy naszej kwaterze w Machico, cześć ludzi dawała opis, że lepiej auto zostawić na dole. My dojeżdżaliśmy, ale mnie jako pasażera kosztowało to za każdym razem sporo nerwów, bo nie dosyć że stromo i wąsko to na końcu jeszcze trzeba się w połowie górki wpasować w wąską bramkę i zaparkować na dachu naszego mieszkanka!

Maderskie drogi wypożyczonym autem

Zagubieni w wiejskich dróżkachJedyny płaskowyż na wyspieJeżdżenie po wyspie wypożyczonym autem to nic trudnego, jeśli ma się za sobą codzienne dojazdy i parkowanie na kwaterze! Generalnie, główne drogi są w bardzo dobrym stanie, bez dziur i szerokie, więc każdy kierowca da radę, szczególnie jakby jeździł tylko wzdłuż wybrzeża.

Dojazd starą droga do miejscowych chatekNieczynny fragment nadmorskiej ER 101 Gorzej z drogami górskimi, bo mogą być już trochę połatane i węższe, ale i tak do większości miejsc turystycznych dojazd jest łatwy (chociaż po krętych górskich drogach). Nawet wjazd na Pico Arieiro jest szeroka drogą, gdzie poruszają się autobusy. Nieco gorzej wygląda wjazd na punkt widokowy ponad Doliną Zakonnic (Eira do Serrado ), bo tam już droga jest węższa, bardzo kręta, z zatoczkami na mijanki. Jest sporo turystów więc ruch duży, a do tego można się załapać na mijankę z autobusem miejskim!


Wszystkie drogi są spektakularne, bo właśnie taka jest ta wyspa, więc niezależnie gdzie się pojedzie, trafi się na piękne widoki, góry, zakręty, ocean, niesamowitą przyrodę. Niestety najpiękniejsza droga turystyczna na północy, Antigo Traçado da ER101, jest chwilowo nieczynna. Jest to stara trasa nadmorska, wzdłuż której obecnie jeździ się trasą szybkiego ruchu z tunelami. Przed tunelami są widoczne zjazdy na małe, jednokierunkowe fragmenty 101, ale za naszego pobytu wszystkie były zamknięte i widać było leżące na drodze kamienie. Nie wiem, czy w sezonie trasę otwierają, ale część była pokryta nowym asfaltem, więc jest szansa! My tylko przejechaliśmy się małym fragmentem, otwartym dla ruchu lokalnego (dojazd do chatek nad brzegiem oceanu), przed miejscowością Seixtal. Udało nam się tam również przejść na pieszo kawałek nieczynnej ER 101

Parę słów o Funchal

Promenada w FunchalZ założenia unikamy stolic, chyba, że jest tam coś wybitnie ciekawego do zobaczenia. Do Funchal wjechaliśmy dwa razy. Raz, późnym popołudniem, w poszukiwaniu dużego marketu Pingo Doce. Niestety okazało się, że market owszem był, ale przy bardzo zakorkowanej głównej, nadmorskiej alei i nie było szans znaleźć tam miejsca do zaparkowania. Odradzamy, szczególnie, że nic ciekawego tam nie było. Była to dzielnica turystyczna, czyli blokowiska apartamentowców nad samym morzem, knajpki i tłumy turystów. Na kilkukilometrowy przejazd i powrót na autostradę straciliśmy godzinę, a jedynym doświadczeniem była nauka startowania i hamowania w korku pod ostrą górę, między autobusami i ciężarówkami.

Widok na Funchal  z kolejki linowejWidok na Funchal  z kolejki linowej Drugą wizytę w Funchal zaplanowaliśmy na ostatnie pół dnia pobytu, tuż przed wylotem. W mieście spędziliśmy niecałe 2 godziny, głównie na przejeździe kolejka linową na Monte, krótkim spacerze po dzielnicy Monte i jeszcze krótszym po starych uliczkach Funchal na wybrzeżu. Kolejka jest świetna i przy dobrej pogodzie na pewno warto się nią przejechać, najlepiej w obu kierunkach, bo cała trasa na pieszo w dół jest dość długa i nie wydaje się ciekawa, chyba, że ktoś przeznaczy cały dzień na wałęsaniu się po uliczkach centrum i po przedmieściu.

Stare miasto w FunchalTarg owocowo - warzywny w Funchal Stare miasto ulokowane jest tuż obok dolnej stacji kolejki. Jest tam też słynny targ owocowo–warzywny oraz rybny. Poza piątkami targowisko jest znacznie mniejsze i przejść się tam warto tylko dlatego, żeby popatrzeć na dziwne ryby oraz nieznane nam owoce. Kupować nie warto bo supermarkety mają to samo, ale znacznie taniej.
Funchal na 2-3 godziny zapełnienia luki przez wylotem jak najbardziej warto zobaczyć, szczególnie, że koło kolejki znajduje się niedrogi, wielopoziomowy, parking gdzie można zostawić auto za około 4 euro.