PR6/PR6.1 Levada das 25 Fontes/Levada do Risco

Odległość: 4,6 km (+ 4,6 km powrót) oraz 2,5 km szosą (+ powrót)
Start: bezpłatny parking, Rabaçal, Paúl da Serra

Na płaskowyżu Paúl da SerraDo levad podchodziliśmy z pewną dozą niepewności. Nie do końca wiedzieliśmy czy nasze dzieci dadzą radę oraz na ile trudne są te trasy i niebezpieczne dla dzieci. Z powodu tych wszystkich obaw postanowiliśmy po prostu ruszyć w trasę autem i albo przejść levadę, albo i nie. Z Machico, na wschodzie wyspy, musieliśmy przenieść się na sam środek, przez Serra de Agua i dalej górami przez malowniczą Encumeadę, aż na płaskowyż Paúl da Serra (ER 110). Nagle góry się skończyły i przez kilka kilometrów jechaliśmy prostą szosą, wśród wyżynnych traw. Niesamowite miejsce, jak na bardzo górska Maderę.

2,5 km asfaltem do początku szlaku Parkingu w Rabaçal nie da się ominąć, zawsze stoją tam jakieś auta, a myślę, że w sezonie miejsc parkingowych wręcz może zabraknąć. Z parkingu do początku trasy są jeszcze jakieś 2,5 km asfaltem w dół. Tam już tylko można zjechać busem za (3/5 euro) lub zejść na pieszo. Busy jeżdżą w bliżej nieokreślonych porach więc jak nic na parkingu nie stoi, nie ma sensu czekać, lepiej iść. I tak też uczyniliśmy.
Dzieci rozsadzała energia i od razu zaczęło się zbieganie po stromym asfalcie w dół. Jak szybko się zaczęło, tak szybko się skończyło wywrotką Tymka, dziurą w nowych spodenkach i wielkim płaczem. Dziecko na pocieszenie wylądowało w nosidle, a my znacznie szybciej pokonaliśmy asfaltowy początek trasy.

Początek szlaku za schroniskiem Pod schroniskiem zaczyna się właściwy szlak. Można trasę zacząć albo bezpośrednio za schroniskiem schodząc w dół (trochę dalej, ale ciekawiej) lub iść szeroka ścieżką przez parking busów i potem nieco bardziej ostro w dół. Nam na przejście z dziećmi doradzono pierwszą wersję. Tymek oczywiście został z nosidła wyjęty i już do końca wyjazdu nosidło nie zostało użyte.

Levada das 25 Fontes Trasa bardzo się dzieciom spodobała ale dla nas łatwa nie była. Dzieci koniecznie chciały iść same, a najlepiej biegać do przodu, co było możliwe tylko na samym początku, bo potem levada robiła się już wąska, z sporym spadkiem i przepaścią po lewej stronie. Dzieci trzeba było przywołać do porządku. Starsza mogła iść sama, powoli, nie oddalając się od rodziców, a młodsze za rękę. Proste to nie było ale groźba natychmiastowego zakończenia trasy zadziałała.

Levada das 25 Fontes Największym zagrożeniem na ścieżce był spory ruch, a na fragmencie wymijający się w przeciwnych kierunkach turyści (część trasy, na początku poprowadzona jest jako jednokierunkowa, ale zdarzają się osoby pokonujące ją pod prąd). Dlatego warto przyjść albo rano albo po południu (tak jak my, koło 13tej) i poza weekendami, by uniknąć za dużego tłumu na tej chyba najbardziej popularnej na Maderze levadzie.

Levada das 25 Fontes Sam wodospad spektakularny nie jest, ale sama droga do niego jest niesamowita. Przyroda bujna, zielona, chwilami mroczne przejścia przez omszałe lasy i do tego wciąż towarzysząca woda w levadzie. Widoków za wiele nie ma, bo całe górskie zbocze, którym się poruszamy, porośnięte jest gęstą roślinnością. Jednak należy pamiętać, że jesteśmy na wysokości około 1000m.n.p.m i cały czas idziemy skrajem niewidzialnej przepaści, zabezpieczonej tylko dwoma stalowymi linkami.

Levada do Risco Levada do Risco jest właściwie na trasie i trudno ją ominąć jak już doszło się tak daleko. Wystarczy tylko przejść 900 metrów w lewo, tuż po wspinaczce długimi, kamiennymi schodami na powrocie z Levady 25 Fontes. Trasa jest bardzo dobrze oznaczona i jest szeroka i płaska. Kończy się całkiem ciekawym wodospadem, znacznie bardziej malowniczym niż końcówka poprzedniej levady.

PR 16 Levada Fajã do Rodrigues

Odległość: 3,9 Km (+ 3,9 Km powrót), z czego pokonaliśmy jakąś połowę trasy
Start: Caminho Velho das Ginjas (São Vicente)

Levada Fajã do RodriguesStara tabliczka koło parkingu Zgodnie z zasadą dzień bez levady dniem straconym, kolejne wczesne popołudnie spędzamy na szukaniu w miarę prostej trasy do przejścia dla naszej rodziny. Aby było ciekawiej, wybieramy levadę z tunelami. Nie jest to bardzo popularna ścieżka, więc dojazd do niej jest kiepsko opisany. Najpierw mapa wywodzi nas w pole, kierując nas zupełnie w przeciwnym kierunku, na końcówkę levady, która jest wysoko w górach i nie ma do niej dojścia z dołu. Gdy nasza trasa stała się wąską asfaltową, połataną, krętą ścieżką, zamieniająca się w szutr, zawróciliśmy i zaatakowaliśmy trasę z drugiej strony, przejeżdżając przez São Vicente w kierunku Ginjas.

Gorzej oznaczonego początku trasy nie mieliśmy. Nagle, na zakręcie, koło śmietników zobaczyliśmy starą, drewnianą, nie odmalowaną tabliczkę informującą, że levada zaczyna się 100 metrów dalej. Tylko dalej jechać autem osobowym się nie dało. Zostawiliśmy więc autko na tym nieszczęsnym zakręcie i poszliśmy na poszukiwanie trasy. Ze 100 metrów zrobiło się jakieś 400 ale w końcu levada się odnalazła.

Levada Fajã do RodriguesLevada Fajã do Rodrigues Trasa ciekawa, z bardzo szeroka i na początku mocno wybetonowaną levadą. Potem już było standardowo wąsko, z kilkoma ekspozycjami i małymi przepaściami. Nie zabrakło tuneli. Najpierw tych krótkich, po kilkaset metrów. Ponoć pod koniec jest tunel kilometrowy aż do źródła (Ribeira do Inferno), ale tam nie dotarliśmy.

Levada Fajã do Rodrigues Jako, że pobłądziliśmy, na trasę wyruszyliśmy dopiero o 15 tej, co nam dało tylko 2 godziny spokojnej wędrówki przed zachodem słońca. Nie chcieliśmy ryzykować powrotu po ciemku przez wąskie fragmenty i tunele więc mniej więcej w połowie trasy, przy pierwszym wodospadzie zawróciliśmy.

Levada Fajã do Rodrigues Starsze dziecko się na nas za to obraziło, bo koniecznie chciała iść dalej. Nadrobiliśmy kolejnego dnia!
To co najciekawsze i co nas najbardziej intrygowało i tak już zdążyliśmy zobaczyć, bo były to tunele. Tunelem płynie sobie levada, a turysta jakoś musi się zmieścić, idąc lekko pochylonym poboczem lub bezpośrednio po levadzie. Lepiej mieć czołówki, bo oświetlanie trasy latarkami jest dość niewygodne. Trzeba też bardzo uważać na głowy, bo tunele w niektórych fragmentach są niskie i można nieźle oberwać.

PR18 Levada do Rei

Odległość : 5,1 Km (+ 5,1 Km powrót)
Start: Caminho das Eiras, Sao Jorge

Levada do ReiPoczątek kolejnej levadyNasza gospodyni bardzo polecała nam tę levadę i rzeczywiście fragmenty tej całkiem długiej trasy były proste, a czasami wręcz przypominały zwykłą, górska ścieżkę. Nadal jednak była to levada,więc oprócz tych łatwiejszych części, gdzie dzieci mogły iść same do przodu, były typowe levadowe ścieżki, wąskie, wysoko położone, z ekspozycją albo przejściami bezpośrednio po murku levady. Były mini tunele i niesamowicie zielona roślinność na początku trasy. Było też znacznie cieplej i bardziej słonecznie niż na innych levadach. Mimo, że to już trzeci dzień z levadami, ścieżka wciąż zachwycała!

Levada do ReiLevada do Rei Dodatkową, niespodziewana atrakcją był mini wodospad na naszej trasie, który trzeba było po prostu pokonać, idąc pojedynczo po płytach, jak najbliżej skał. Nie było to miejsce niebezpieczne, ale bez nieprzemakalnej kurtki ciężkie do pokonania. Ale jaka przy tym zabawa! Co więcej, atrakcja była to podwójna, bo takie samo przejście czekało nas w drodze powrotnej.
Koniec trasy to źródełko zwane Ribeiro Bonito. Tak naprawdę nic szczególnego. Zacienione miejsce, gdzie można zrobić krótki piknik na betonowych płytach. Znacznie ciekawsza jest sama trasa niż źródełko.

Levada do ReiLevada do ReiPowrotne 5 km nieco się ciągnie na fragmentach szerszych, bo robi się nudno i dzieci nie mają motywacji żeby iść. Ciekawie jest wtedy gdy levada jest wąska, gdy zamienia się w leśną ścieżkę, nagle małe nóżki zaczynają boleć. Na szczęście to tylko fragment na trasie, mnie więcej w połowie, a potem znów mamy wyzwania.
A żeby było jeszcze ciekawiej, Tymek zalicza pierwszą kąpiel w levadzie. Oczywiście w levadzie za bardzo skąpać się nie da, szczególnie jak się idzie z mama za rękę, ale jedna nóżka się zsuwa do wody. Zanurzenie tylko bucika, więc tak naprawdę nic się nie stało ale dziecko się nieco przestraszyło i wyrywanie się do przodu się skończyło.

Levada do Rei Jeśli chodzi o głębokość wody w levadach to bywa różnie. Na większości tras mieliśmy między 10 a 20 cm wody czyli taki górski strumień. Były jednak fragmenty głębsze, ale rzadko. Oczywiście wszystko zależy od ilości opadów. Jednak była to zima więc myślę, że w sezonie letnim wody może być jeszcze mniej.
Same levady mogą być różnej wysokości. Są zazwyczaj betonowe (na początku trasy) lub wykute w skale (bliżej źródła). Standard to jakieś pół metra, ale zdarzają się nieliczne fragmenty bardzo głębokich, ponad metrowych dołów, gdzie na dnie wolno płynie woda. Te są bardziej niebezpieczne, bo wpadając do środka można już nogę skręcić.

PR 9 Levada do Caldeirão Verde

Odległość: 6,5 Km (+ 6,5 Km powrót)
Start: Santana - Queimadas Forest Park (płatny parking)

Levada do Caldeirão Verde Tak nam dobrze szły wędrówki po levadach, że jako ostatnią wybraliśmy naprawdę długą levadę do Caldeirão Verde. Z Santany jest to ten sam wyjazd co na parking Achada do Teixeira . gdzie zaczyna się trasa PR 1.2 na Pico Ruivo. My jednak nie jedziemy tak daleko, tylko po drodze, wg znaków skręcamy na Queimadas. PO wyjeździe z miasteczka, droga robi się coraz węższa. Dojazd do parkingu jest przepiękny, wąską, asfaltową dróżka, pnącą się ostro w górę. Co jakiś czas są miejsca na mijanki, ale wyobrażam sobie, że koło południa może być na tej trasie spory ruch i wtedy już tak przyjemnie się nie jedzie.

Levada do Caldeirão Verde Zaskoczeniem jest dla nas płatny parking na końcu trasy. Nie ma żadnej możliwości zaparkowania autem poza tym parkingiem. Kosztuje on 4 euro za dzień, a wjazd jest przez bramki. Drugie zaskoczenie, mimo że jest środek tygodnia i poza sezonem, parking jest dość mocno zapełniony. Oznacza to, że w lecie można dojechać i niestety się cofnąć z powodu braku miejsc. Ta leveda jest opisana we wszystkich przewodnikach, a do tego w pobliżu jest kilka innych szlaków i ścieżek, stąd chyba taka popularność.
Za parking płaci się po zejściu ze szlaku, w budynku schroniska. Nie ma jeszcze żadnych biletomatów, ale w ciągu dnia kręcą się ludzie z obsługi. Teoretycznie parking jest czynny tylko do 18 tej, czyli mniej więcej do zachodu słońca. My zeszliśmy o 19tej, gdy już naprawdę robiło się ciemno i nasze auto stało jako jedyne. Wszystko było pozamykane i nie było jak zapłacić, ale na szczęście ktoś zostawił dla nas otwarty szlaban!

Levada do Caldeirão VerdeLevada do Caldeirão Verde Na trasę wyruszyliśmy o godzinie 14tej i dzięki temu nie szliśmy w tłumie turystów. Ludzie już powoli schodzili ze szlaku i mijanek było coraz mniej. Na początku szeroka ścieżka była dość błotnista, prawdopodobnie po wczorajszych lub porannych deszczach. Później było łatwiej, bo szło się po skałach i po samej levadzie. Był piękny wodospad i właściwie cały czas odkąd zaczęła się wąska levada szlak był niesamowicie malowniczy.

Levada do Caldeirão Verde Po około 4,5 km dochodzi się do skrzyżowania szlaków. Można było stąd ruszyć dalej na Pico Ruivo. Robiło się dość późno, ale dalsza trasa levadą w kierunku jeziorka kusiła, szczególnie, że zaczynały się tunele. Postanowiliśmy iść jeszcze dalej jakieś 40 minut, z nadzieją że może uda się dotrzeć do samego końca.

Levada do Caldeirão VerdeLevada do Caldeirão Verde Po tunelach zaczęły się ekspozycje. Chwilami było na tyle mało roślinności, że rzeczywiście było widać jak wysoko się znajdujemy i jaki duży spadek mamy za barierką, tuż obok naszej trasy. Na szczęście idąc levada człowiek głównie skupia się na samej levadzie i wąskiej ścieżce i nie ma czasu patrzeć w dół. Cieszę się, że na tym odcinku mieliśmy tylko kilka mijanek, bo za każdym razem oznaczało to stawanie okrakiem na murku levady tak by osoby z naprzeciwka mogły się przecisnąć koło nas.

Levada do Caldeirão Verde Była też tylko jedna wywrotka do levady – lekkie poślizgnięcie Tymka, trzymanego mocno za rączkę. Levada w tym miejscu była dość głęboka, a refleks mamy sprawił że dziecko zostało pociągnięte do góry nim nóżki dotknęły wody!<
Trasę powrotną pokonaliśmy w nieco ponad dwie godziny, starając się zatrzymywać tylko na przerwy energetyczne czyli żelki lub czekolada. Trochę mżyło i nie wiedzieliśmy dokładnie kiedy może się zrobić ciemno. Wiedzieliśmy natomiast, że końcówka trasy jest łatwa i wiedzie szeroką ścieżką, więc nawet jak zrobi się ciemno to jesteśmy w stanie nią bez problemu,z latarkami wrócić. Zresztą, powroty zawsze są szybsze, bo już nie robi się zdjęć, a pod wieczór nie ma mijanek z turystami.

Na parking dotarliśmy po 5 godzinach marszu czyli o 19 i wtedy już zrobiło się ciemno. Teoretycznie zachód słońca było około 17.40, ale na Maderze słońce nie zachodzi gwałtownie. Po zachodzie wciąż jeszcze przez godzinę jest jasno i nawet w górach, po levadach bez włączonych latarek spokojnie można iść.