PR 11 Vereda dos Balcões

Odległość: 1,5 Km (+ 1,5 Km powrót)
Start: Ribeiro Frio

Vereda dos BalcõesJeśli ktoś ma ochotę na krótki spacer, to ta trasa jak najbardziej się nadaje. Jedyny problem to jej zbyt duża dostępność, bo dosłownie zaczyna się przy parkingu, głównej drodze, tuż przed Ribeiro Frio. Oznacza to tłumy ludzi, wręcz wycieczki autokarowe!

Vereda dos Balcões

Wzdłuż ścieżki jest nawet levada, ale nie jest ot typowa górska trasa z levadą, tylko szeroka ścieżka, niedługa wzdłuż levady miejskiej, kończąca się punktem widokowym. Najlepiej pojawić tam się wczesnym porankiem albo może tuż przed zachodem słońca, inaczej punkt widokowy jest nieustannie zapchany przez przybywające wycieczki.

Vereda dos Balcões
Zamiast trasy z parkingu, która jest po prostu drogą przez las, wycieczkę można skrócić i iść od razu na punkt widokowy z samej miejscowości Ribeiro Frio. Wystarczy auto zostawić w centrum wioski i poszukać schodów i znaku na Balcões za domem przy głównej ulicy. Po krótkiej wspinaczce wzdłuż wiejskich domków i ogródków, znajdujemy się prawie na końcu levady i zostaje około 500 metrów do przejścia na punkt widokowy.

PR 8 Vereda da Ponta de São Lourenço

Odległość: 4 Km (+ 4 Km powrót)
Start: E.R. 109 (Baía d’Abra - Caniçal)

Vereda da Ponta de São LourençoVereda da Ponta de São LourençoNa Półwysep Św. Wawrzyńca czailiśmy się od początku wyjazdu. Tylko wciąż wydawało nam się, że pogoda jest nieodpowiednia, bo w Machico gdzie mieszkaliśmy i skąd na półwysep jest już całkiem blisko, często rano padał deszcz, a i popołudnia bywały pochmurne.

Vereda da Ponta de São Lourenço
W praktyce okazało się, że pogoda w Machico nie ma żadnego znaczenia, bo czasami deszcz pada nawet na parkingu przed półwyspem, a cała trasa jest sucha. Właśnie tak było w naszym przypadku. Będąc już na trasie widzieliśmy zbliżająca się ulewę. Za bardzo nie wiedzieliśmy co robić, bo na szlaku nie ma żadnych miejsc na schronienie się aż do schroniska. Postanowiliśmy iść dalej, bo zawracanie w kierunku ulewy też nie miało zbyt dużego sensu. I udało nam się. Deszcz na szlak w ogóle nie dotarł!

Vereda da Ponta de São Lourenço Szlak bardzo przypomina mi Bieszczady. Nie jest trudny technicznie, troszkę w górę, troszkę w dół. Częściowo, w miejscach ekspozycji zabezpieczony jest linkami, w innych miejscach jest na tyle szeroko, że zabezpieczenia są zbędne. Spokojnie całą trasę można iść z małym dzieckiem za rękę, a chwilami może pobiegać samo.

Vereda da Ponta de São Lourenço
Jedyny trudniejszy fragment znajduje się za schroniskiem, tuż przed samym szczytem. Jest to wyżłobiona, gliniasta piaskowa ścieżka, dość ostro pnąca się w górę. Podejście dla dzieci trochę nużące ale warto, bo dopiero ze szczytu można sfotografować słynny obrazek z końcówką półwyspu.

Vereda da Ponta de São Lourenço
Cała trasa jest bardzo widokowa, z wszelkimi odmianami pomarańczowo–czerwonych kolorów skał i ziemi. Do tego egzotyczna roślinność i niestety towarzyszący przez część trasy porywisty wiatr. Na całym szlaku nie ma w ogóle drzew więc jak mocniej przyświeci słońce, robi się bardzo gorąco. Najlepiej mieć mały plecak by móc dostosowywać się do zmiennych warunków pogodowych.

Wycieczka na półwysep to żelazny punkt większości aktywnych turystów. Tłumy przybywają o poranku. My jak zwykle ruszyliśmy wczesnym popołudniem i dużą część szlaku szliśmy kompletnie sami

Vereda da Achada do Calhau

Odległość: 4,5 km
Start: Achadas da Cruz  (cable car)

Vereda da Achada do CalhauVereda da Achada do CalhauTego spaceru w ogóle nie planowaliśmy. Ale na Maderze jest cała masa mało znanych i nie opisanych turystycznie tras i czasem wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć lub kogoś podpytać i coś ciekawego do przejścia się znajdzie. Większość takich tras to dawne lub wciąż używane górskie ścieżki rybaków lub rolników.

Vereda da Achada do CalhauVereda da Achada do Calhau My więc zamiast zjechać kolejką linową na wybrzeże w okolicach Porto Moniz, postanowiliśmy zejść trawersem w dół i wagonikiem wjechać z powrotem na górę (3 euro/os). Trasa była zupełnie inna od tego co przeszliśmy dotychczas. Była to wąska, czasami dość ostro prowadząca ścieżka w dół, właściwie bez fragmentów po płaskim, cały czas meandrowała i opadała wśród wysokich traw i bujnej roślinności.
Chwilami mieliśmy lekkie błotko, prawdopodobnie po deszczu z poprzedniego dnia. Dobrze, że bardziej mokro nie było, bo ciężko by się w dół schodziło. Raczej skończyłoby się to na zjeżdżaniu. A tak każde z nas przewróciło się tylko jeden czy dwa razy.

Vereda da Achada do CalhauVereda da Achada do Calhau
Mimo że ścieżka szła bokiem klifu, cały czas z przodu było widać ocean. Na tej wysokości roślinność była inna niż w wyższych partiach gór. Dużo sukulentów i traw. Generalnie trasa trudna nie była, oprócz małych fragmentów na zakrętach, gdzie przy wywrotce można było nieco się poobijać i mocno zjechać w dół.

Vereda da Achada do Calhau Sama końcówka właściwie była najtrudniejsza, najbardziej mokra i przydałyby się kijki trekingowe. Dobre buty górskie jakoś dawały radę, ale trzeba było bardzo uważać.
Zejście wykutymi w skale schodami doprowadziło nas na samą końcówkę plaży, skąd już brzegiem oceany doszliśmy do kolejki linowej i wybrukowanej obok niej, już bardziej turystycznej dróżki przez wybrzeże.

PR 1.2 Vereda do Pico Ruivo

Start: Santana, Achada do Teixeira (parking)

Czasami mgła i mżawka zaczynała sie dopiero w wyższych partiach górskiej trasyNiestety pomimo dwóch prób tej trasy nie udało nam się przejść. Za każdym razem jak wjeżdżaliśmy na około 1000 metrów, zaczynała się gęsta mgła i mżawka i tak samo było na parkingu Achada do Teixeira położonym prawie 500 metrów wyżej. Nie było sensu zaczynać 5 km trasy górskiej w deszczu.

Piękny maderski las we mgle
Niestety pogoda na takich wysokościach jest nie do przewidzenia i czasami trzeba wjechać by się przekonać, że piesza wycieczka się nie odbędzie. Na dole w Santanie może świecić słońce, ale gdy szczyty gór toną w chmurach, szanse na pogodę w wyższych partiach gór maleją. Chociaż i z tym może być różnie, bo czasami parking na 1500 metrów znajduje się już nad chmurami i świeci tam słońce.

PR1 - Vereda do Arieiro (Pico Arieiro – Pico Ruivo)

Start: Pico Arieiro

Pico ArieiroNa trzeci do do wysokości szczyt na Maderze (1818 m.) można wjechać bez problemu autem. U góry temperatura niższa o jakieś 10 C. My mieliśmy w południe 5C i mocny wiatr, ale przy tym ostre słońce. A wcale się tak ciekawie nie zapowiadało jak wjeżdżaliśmy na górę. Mżył deszcz i widoczność była żadna. Przejaśnienie nastąpiło dopiero jak wyjechaliśmy z chmur, na około 1700 metrach.

Pico Arieiro Z Pico Arieiro na pieszo można ruszyć w ponoć bardzo ciekawą trasę wysokogórską aż do Pico Ruivo. My w ogóle tego w planach nie mieliśmy, bo nie byliśmy pewni czy dzieci dadzą radę (to już nie levady i trochę pod górkę trzeba się wysilić i do tego wrócić ta sama trasą!).
Przeszliśmy się więc tylko do pierwszego punktu widokowego, Mirador Ninho da Manta. Tymek był bardzo niezadowolony, że wieje, jest zimno i jeszcze sam ma się wspinać. Myślę, że ciężko by nam było go namówić na całą, ponoć trudną trasę. Ale kawałek warto było się przejść, bo widoki w pełnym słońcu przecudne!