Z Johor Bahru przez Mersing by złapać poranny prom

Żegnamy BorneoSamolotem z Borneo przemieściliśmy się do Malezji Zachodniej. Mimo, że to wciąż ten sam kraj, przy wyjeździe z prowincji Sarawak, mieliśmy pełną kontrolę graniczną. Do Johor Bahru dolecieliśmy po godzinie 20tej i szybko taksówką prepaid z lotniska przemieściliśmy się na znany nam główny dworzec autobusowy Larkin. Mimo sporej odległości, dojechaliśmy bardzo szybko, po czym Adam stwierdził, że nasz kierowca taksówki stanowił większe zagrożenie dla życia niż przedpołudniowa podróż łodzią motorową! Dworzec Larkin, jak to każdy dworzec w dużym, przygranicznym mieście, to mało przyjemne miejsce. Tłok, hałas, masa różnych firm przewozowych i pośredników. Łatwo wpaść w pułapkę naciągaczy, szczególnie jak się ma mało czasu i człowiekowi zależy na szybkim wyjeździe. My dojechaliśmy przed 21-szą i wiedzieliśmy, że ostatni autobus do Mersing odjeżdża koło 22, a jedzie się ponad 2 godziny. Mersing to małe miasteczko więc, aby zwiększyć szanse wyjazdu późnym wieczorem, trzeba było szuka autobusów, które przejeżdżają przez Mersing i jada gdzieś dalej na północ. Oczywiście pomocników od razu kilku się znalazło i bardzo szybko bilet kupiliśmy na coś, co miało odjeżdża o 21 szej…ale autobus w ogóle się nie pojawił. Być może odjechał zapełniony kilka minut wcześniej. Podmieniono nam bilet na jakiś inny i wskazano inny autobus. Cena była podejrzanie wysoka, bo aż 40 RM za osobę, ale mieliśmy dwa wyjścia albo się kłóci i autobus przepuścić albo wsiada i jak najszybciej być w Mersing. Prawdopodobnie wystawiono nam bilet za całą trasę do dalekiego Kelantan. Nasz dalekobieżny autobus bowiem w ogóle nie miał przystanku w Mersing i wysadził nas po prostu przy głównym skrzyżowaniu w mieście. Najważniejsze jednak, że przed północą byliśmy już w hotelu i mieliśmy przed sobą kilka godzin snu. Dzieci były wykończone po tak długiej jeździe z kilkoma przesiadkami.

NIesamowite morze w okolicy Tioman Dlaczego ważne jest być w Mersing od rana? Ponieważ trudno jest dowiedzie się z wyprzedzeniem, o której godzinie danego dnia będą wypływa promy. Zależy to głównie od trzech czynników: poziomu wody związanego z przypływami, pogody oraz sezonu turystycznego. Najpewniejszy jest prom o poranku, im późnej tym większa niepewność czy się coś złapie. W każdym hotelu w Mersing znają rozkład promów na najbliższe dni. Jak różne potrafią być godziny przekonaliśmy się przy powrocie, kiedy to okazało się, że jedyne promy tego dnia odpływają o 6.30 i 9.30 rano, a potem już nic. A poprzedniego dnia promy odpływały po południu! Na wyspę Tioman płynie się dwie godziny. Prom przypływa do kilku przystani, także z góry lepiej wiedzieć, na której części wyspy chce się wysiąść.

Nasz domek Bamboo Hill na TiomanMy wybraliśmy najbardziej popularne wśród turystów indywidualnych ABC Beach czyli Telok Air Batang, gdzie nie ma dużych ośrodków, tylko małe domki przy plaży. Domek (Bamboo Hill Chalets) mieliśmy zarezerwowany już wcześniej, bo zależało nam, żeby był na samej plaży. Tak nam się zamarzyło, że będziemy siedzieć na tarasie a dzieciaki będą się bawić na plaży i pluska w ciepłym, płytkim morzu. I właśnie tak było. Domek piękny, z zejściem na plażę. Zarówno podczas odpływu jak i przypływu, płycizna ciągnęła się bardzo daleko i dzieci można było spokojnie puścić do wody. Jedyny minus to trochę kamieni, a nam się nie chciało targa butów do wody z Polski.

PIerwszy snorkelling Pierwszy dzień to snorklowanie koło domku. Rafa zaczynała się jakieś 100 metrów od naszej plaży. Wystarczyło tylko dojść do miejsca, gdzie woda robiła się nieco głębsza i od razu zaczynał się niesamowity podwodny świat! Maski i fajki wypożyczyć można wszędzie, na cały dzień lub na pół dnia. Nasza córka snorklowanie opanowała migiem i w ogóle z wody wychodzić nie chciała Zafascynowała ją kolorowa rafa, ogromne jeżowce, wielkie ryby i ośmiornice. Tymusia, dwulatka, jeszcze snorklowanie nie interesowało, ale za to z ogromną przyjemnością skakał po ciepłych falach i rzucał się do wody przy brzegu. Niezależnie od pory dnia, woda była na prawdę bardzo ciepła i nie trzeba się było martwic, że dziecku może się zrobić chłodno po wyjściu, bo na lądzie też cały czas wysoka temperatura! Idealne warunki na odpoczynek po dwutygodniowym podróżowaniu.

Wycieczka do Monkey Bay

Panuba – Monkey Beach – Monkey Bay

Wycieczka do Monkey Bay Miała by to krótka wycieczka na sąsiednie plaże, a zszedł nam prawie cały dzień! Tym razem mieliśmy towarzystwo i to do pogadania w jerzyku polskim. Dołączyła do nas od kilku miesięcy podróżującą po Azji rodzina Koziołków (serdecznie pozdrawiamy!) Tutaj ich blog: Koziołki w Azji. Gdy wczoraj przypłynęliśmy na wyspę, Lilianka powiedziała, że jej się tak marzy spotkanie z jakąś polską dziewczynką. I tu niespodzianka, bo dziewczynki były dwie i wreszcie nasze dziecko miało z kim się pobawić!

Przejście do Monkey Bay to tylko z pozoru prosta trasa. Ścieżka wiedzie przez dżunglę i nie jest często używana więc trzeba uważa , aby się nie pogubić. Najlepiej iść odnogami jak najbliżej plaży. Samą plażą dojść by się nie dało, bo każda zatoczka otoczona jest skałami i głęboką wodą. Dżungla (roślinność) jest tutaj trochę inna niż na Borneo. Mimo, że idzie się niedaleko plaży, jest trochę podchodzenia pod górkę i przechodzenia po gałęziach. Na szczęście dziewczynki, zajęte rozmowami i zabawami, trasę pokonały migiem.

Monkey Beach Z plaży ABC do Panuby jest dość blisko, jakieś 10 minut drogi, ale jest to najbardziej ostry fragment. Panuba to mały resort, z kilkunastoma piętrowymi domkami w dżungli, z widokiem na plażę. Ma ładne pomosty i biały piasek na plaży, ale nie ma tu takiej swobody jak w naszym ABC. Jest bardziej hotelowo i cieszę się, że tutaj nie mieszkamy, bo braliśmy to początkowo pod uwagę. My się nie zatrzymujemy, tylko podążamy dalej do Monkey Bay, z krótkim przejściem przez plażę zwaną Monkey Beach.

Na razie nie ma małpek, co nas bardzo cieszy. Niestety jest to radość przedwczesna. Na naszej docelowej plaży Monkey Bay jesteśmy sami. Dzieci bawią się przy brzegu i w morzu, a my na zmianę ruszamy na snorklowanie. Niestety zatoka jest bardzo płytka i trzeba przejeść kilkaset metrów by móc zacząć płynąć. Znów idealne miejsce dla dzieci, które mogą bezpiecznie brodzić godzinami! Rafa fajna, ale nie jest ją tak łatwo znaleźć, jak przy naszym ABC. Tutaj zaczyna się blisko końca zatoki i bardzo szybko przechodzi w głębinę.

Wracamy na plażę ABC Wracając do słynnych małp kapucynek…Podczas naszych kąpieli jedna z małpek się pojawiła, dopadła mój plecak i wyjadła ciastka. Na szczęście małpiątko było młode i samotne, więc bardzo łatwo udało się ją odgonić. Trudniej było w drodze powrotnej, gdy w Panubie trasę zagrodziło nam stado małp z dwoma starymi, agresywnymi samcami. Była to jedyna ścieżka do ABC, a małpy za nic nie chciały nam ustąpić. Panowie zaopatrzyli się wiec w grube kije i szli na przedzie uderzając w gałęzie, a panie i dziewczynki zaczęły głośno śpiewać. Małpy trochę się cofnęły, ale nadal towarzyszyły nam przemieszczając się po kablach nad naszymi głowami. Stary samiec odprowadził nas aż pod domek!