Gdzie można dojechać w 9 dni urlopu

Maramuresz1. Polska - Słowacja - Węgry: Kékcse - Rétköz Panzió (590 km)
2. Kékcse - Satu Mare – Sychut Maramurski – Przełęcz Prislop – Putna (470 km)
3. Putna (klasztor) – Moldovita (klasztor) – Przełęcz Ciumârna (tyrolka) - Sucevita (klasztor)
4. Arbore (klasztor) - Suceava (twierdza) - Cacica (Kaczyce) - Dom Polski
5. Cacica (Kaczyce; kopalnia) - Soloneti Nou (Nowy Sołoniec) - Plesa – Mănăstirea Humorului (klasztor) - Gura Humorului – Voronet (klasztor)
6. Targu Neamt (twierdza)- Râșca (klasztor) – Slătioara (klasztor) - Bogata – Baia – Putna M
7. Putna - Przełęcz Prislop - Bogdan Vodă
8. Bârsana Monastery - Oncești - Săpânța - Tokaj – Muhi k. Miszkolca
9. Miszkolc - Svidník - Zborov – Bardejov - Polska

Landrover Discovery 3 na spacerku w Rumunii

Rumuńskie furmanki wciąż w użyciu!Rumunia przez ostatnie 12 lat niewiele się w moich oczach zmieniła. Na wiejskich drogach wciąż królują nieoświetlone furmanki, a na stoliczkach przed domami wystawiona jest palinka na sprzedaż, z domowych piwniczek. Unia Europejska jedynie sprawiła, że główne drogi są w lepszym stanie, a zabytkowe świątynie i całkiem współczesne pałace duchownych lśnią nowością. Nie można tego samego powiedzieć o zwykłych gospodarstwach. Ich fundusze europejskie jeszcze nie dosięgnęły!

Leśna marszruta - BukowinaLeśna marszruta - Bukownia W 2007 roku zwiedziliśmy głównie Transylwanię i fragment Bukowiny. Tym razem skupiliśmy się tylko na północy, dokładnie już objeżdżając Bukowinę i dodatkowo Maramuresz, w którym jeszcze nie byliśmy.
Wyprawa tym bardziej była szczególna, że dołączyliśmy do ekipy 4x4 i pierwszy raz mieliśmy okazję pojechać w mini terenowym konwoju przez rumuńskie ścieżki. Trasa była z góry określona, opracowana na podstawie wykupionej marszruty, chyba z Polskiego Offroadu, a my dołączaliśmy na część etapu rumuńskiego. Nie do końca się tej trasy trzymaliśmy, bo nie wszystkie odcinki były przejezdne. My mieliśmy szczęście o tyle, że te najtrudniejsze przejazdy odbyły się przed naszym przyjazdem, oszczędzając moich nerwów. Dla mnie atrakcją był w zasadzie każdy zjazd z głównej, górskiej drogi do lasu, pojeżdżenie po polach, czy przeprawy przez rzeczki.

Disco w akcji!Właśnie te przejazdy przez brody były najciekawsze. Jadąc bocznymi drogami, przejazdy przez strumień stanowią często fragment standardowej trasy. Po prostu droga wiedzie w kierunku strumienia i kontynuuje po drugiej stronie! Raz zdarzyła się nam rzeka tak szeroka, że gdyby nie furmanka przeprawiająca się na drugą stronę, ciężko by było zadecydować gdzie bezpiecznie można bród przekroczyć!

Dalej już nie dało się przejechać! Generalnie Rumunia to raj dla offroadowców i nie trzeba się sztywno wyznaczonych tras trzymać. Jedynie należy uważać przy wjeździe na leśne drogi, aby nie wjechać za otwarty szlaban. Te szlabany często na noc albo po godzinach pracy leśników są po prostu zamykane! Uważać również trzeba na ciężki sprzęt zwożący albo ściągający drewno z lasu. Mijanka na leśnej ścieżce z takim kolosem może być problematyczna. Niestety ciężkie pojazdy oznaczają też wielkie koleiny i błoto na bardziej miękkich trasach.
Zagadką dla nas były tablice na wjeździe do lasu zabraniające ruchu pojazdom publicznym. Tak przynajmniej to przetłumaczyliśmy. Nie wiemy dokładnie, o co chodziło, ale zdarzało nam się na takie drogi wjeżdżać, gdy nie było szlabanu i nikt nas nigdy nie zaczepiał ani nie zawracał.

Daleko jest..ale warto!

Jeden z ostatnich noclegów w Maramuresz Nie ma nic piękniejszego niż noclegi na dziko! Wystarczy znaleźć jakaś polankę nad rzeką, a na pewno będzie tam miejsce po ognisku, a czasami nawet zadaszona ławeczka. Biwakowanie jest bardzo popularne wśród Rumunów, co oznacza, że w lecie i w okolicach weekendu najlepsze miejsca mogą być z góry zajęte przez miejscowych i pod wieczór trzeba się trochę najeździć by coś ciekawego znaleźć.

Krowy wszędzie maja pierwszeństwo! Dojazd do Rumunii, a raczej do jej północnej końcówki, w okolicach Putnej zajął nam spod Warszawy dwa dni, po około 12 godzin jazdy każdy. Goniliśmy naszą ekipę, która wyjechała już tydzień wcześniej, przebijając się przez Ukrainę. Myśleliśmy że w jeden dzień się uda, ale mały odcinek na mapie wiodący przez góry w Maramuresz zajął nam praktycznie cały dzień i to nie dlatego, że dzikie góry i wąskie ścieżki. Wręcz odwrotnie! Droga była główna, krajowa. Ale były to ciągłe serpentyny i bardzo duży ruch. Alternatyw brak. Niestety chcąc dojechać w określone miejsce na czas, w ogóle nie mieliśmy przed te dwa dni dojazdu czasu na zwiedzanie. Nadrobiliśmy to w drodze powrotnej!