Malowane klasztory

Klasztor w SucevitaKlasztor w Moldavita Widzieliśmy chyba wszystkie główne atrakcje Bukowiny i Maramuresz. Poczynając od tych najbardziej znanych, czyli malowanych, ufortyfikowanych klasztorów aż po dwie twierdze regionu Mołdawii.
Klasztory są przepiękne, jednak po kilku odwiedzanych w ciągu dnia, przestaje się już doceniać i dokładnie oglądać każde naścienne malowidło.

Klasztor w SucevitaKlasztor w SucevitaW zależności od popularności klasztoru i jego położenia na trasie turystycznej, wstęp może być płatny już na wejściu na teren albo tylko na wejściu do samego budynku albo, w tych bardziej odlegle położonych, może w ogóle opłat za wstęp nie być. Dodatkowo płaci się za fotografowanie, ale my nigdy nie płaciliśmy, bo nie uznajemy podwójnych opłat tylko dlatego, że mamy większe aparaty. W dzisiejszych czasach większość turystów używa komórek i za fotografowanie i tak nie płacą, a fotki mają na prawdę coraz lepszej jakości!

Twierdze Mołdawii

Twierdza w Targu NeamtTwierdza w Targu Neamt Jeśli chodzi o twierdze, moje zdane jest niezmienne i każda mołdawska twierdza jest dla mnie warta odwiedzenia. Dwie potężne, odwiedzone na naszej trasie to Targu Neamt oraz Suczawa. Do fortecy w Targu Neamt trzeba dojść pod górę jakiś kilometr, ale warto bo twierdza z zewnątrz robi niesamowite wrażenie. W środku już nic szczególnego nie ma, a wstęp wyjątkowo drogi (24 leje!). Ale są bilety zbiorowe dla grup od 6 osób :-).

Twierdza w SuczawieTwierdza w SuczawieSuczawa jest równie piękna ale zupełnie inna. Więcej do pochodzenia na terenie twierdzy. Będąc tu trafiliśmy na festiwal rockowy, co nadawało dodatkowo fajnego klimatu. Aż żal, że byliśmy tylko na próbach i nie mogliśmy zostać na wieczornej imprezie!Gdzieś w pobliżu jest tez skansen, ale jakoś nie zdążyliśmy go zwiedzić, koncentrując się na jarmarcznych atrakcjach pod twierdza, czyli na daniach regionalnych Bukowiny!

Od Nowego Sołońca po Pleszę

Tblica na wjeździe do Nowego Sołońca wciąż ta sama! Innym obowiązkowym punktem przy wizycie w północnej Rumunii jest odwiedzenie jednej z tzw. polskich wiosek, do dziś zamieszkałych przez polskich potomków górnków którzy przyjechali na te ziemie ponad 100 lat temu. W Nowym Sołońcu byłam 12 lat temu i wtedy rzeczywiście robił wrażenie zapomnianej wioski gdzieś na rumuńskich kresach. Dzisiaj to prężna miejscowość, z ogromnym, odnowionym Domem Polskim, obowiązkowym punktem noclegowym wszystkich polskich wycieczek.

Dawna kopalnia soli w KaczycachDawna kopalnia soli w KaczycachW niedalekich Kaczycach jest jeszcze gorzej, bo postawiono tam na gorące źródła i baseny solankowe. Jest ich kilka, a na około nich sztuczne palemki, plastikowe leżaczki i głośna muzyka od rana do wieczora! Trzeba na prawdę oddalić się od głównej ulicy (np w stronę cmentarza), by trochę dawnego klimatu Kaczyc poczuć. Dom Polski nadal w starym stylu, ale obawiam się, że i to miejsce niedługo się zmieni.
Klimat dawnych Kaczyc poczuć jeszcze można w starej, zabytkowej kopalni, po której można chodzić samemu (bez przewodnika). Jest to trasa około kilometra, na dwóch poziomach.
Jadąc szutrówką przez góry w kierunku Góry Humoru, przejeżdża się przez jeszcze jedną polską wioskę, Pleszę. Trochę żałuję, że tam się nie zatrzymaliśmy. Była tak mała, ze nie było za bardzo gdzie na kawę stanąć..wiec pojechaliśmy dalej. Tutaj była tylko cisza i spokój. No i piękne widoki!

Dolina Izy i Sapanta

Dolina IzyDolina Izy Wracając przez Maramuresz zjechaliśmy z głównej drogi na trasę nr 186 doliną, wzdłuż rzeki Izy. Kiedyś była to zapewne spokojna, wiejska dróżka. Teraz to turystyczna autostrada, ale i tak warto tamtędy pojechać. Nigdzie nie znajdzie się takiej ilości starych, drewnianych gospodarstw, pięknych , rzeźbionych, ogromnych bram i wrót. Warto poświęcić trochę czasu i powoli przez wioski przejechać, zatrzymując się co chwila. Każda chata jest inna, a od czasu do czasu pojawiają się stare, drewniane kościółki.

Jest jeszcze jedna atrakcja w Maramuresz, której ominąć nie można, nawet przy dzikich tłumach. To wesoły cmentarz w Sapancie, z malowanymi, drewnianymi nagrobkami, przedstawiającymi i opisującymi zmarłego w sposób taki jaki go w wiosce zapamiętano. Nagrobki tworzone są od ponad 80 -ciu lat, obecnie już przez ucznia mistrza Stana Ioana Pătrașa.   Szkoda tylko, że nie możemy poczytać ich treści, którą wyobrażać sobie można patrząc na bardzo sugestywne scenki. Na cmentarzu zawsze jest tłum, ale tak na prawdę wystarczy wejść w boczne alejki, bardziej z tyłu za kościołem i już w spokoju można nagrobkom się przyglądać.