Poruszanie się autem po Taroko to nie lada wyzwanie

Park Narodowy Taroko to drugie najważniejsze dobro narodowe Tajwanu po wieżowcu Taipei 101. Każda wycieczka tam zagląda, chociażby na chwilkę. Ponoć miejsce to w sezonie i w weekendu jest niesamowicie zatłoczone, bo drogi wąskie i kręte, a miejsc do parkowania mało. Zaleca się dojazd autobusem podmiejskim z Hualien, który zatrzymuje się przy wszystkich najważniejszych szlakach, jednak my już z Tajpej przyjechaliśmy autem więc postanowiliśmy zmierzyć się z wyzwaniem zaparkowania na miejscu.
Jak pokonać tłum turystów? Bardzo prosto – należy na miejsce przybyć przed nimi. Problem w tym, że noclegi na terenie parku są bardzo drogie. Większość budżetowych turystów śpi w oddalonym o 40 km Hualien. Nam udało się znaleźć nocleg w małej miejscowości Fushi, w bardzo chińskim i niesamowicie wychłodzonym hoteliku Valley B&B, skąd do bram parku mieliśmy jakieś 10 kilometrów. Do tego, zbierając całą naszą silną wolę, udało nam się wyjechać tuż po 7mej rano, co oznaczało przybycie na najdalej położony parking w parku po godzinie 8 mej. Oczywiście z miejscami jeszcze nie było problemu.

Tunnel of Nine TurnsGorzej było po pierwszej wycieczce, bo około godziny 11tej już po okolicy krążyły autokary, a parkingi na samym początku parku, np. przy Swallow Grotto czy przy Tunnell of the Nine Turns były kompletnie zapchane, do tego stopnia, że na głównej drodze robiły się korki, bo zdezorientowani turyści nei mieli pojęcia, gdzie zaparkować. Na szczęście dla nas, w pewnym momencie, zaczął kropić deszcz i to wygoniło ludzi z kilku mniejszych parkingów na trasie, a my wyskoczyliśmy na małe zwiedzanie. Na kolejny dzień, a raczej znów wczesny poranek, zaplanowaliśmy drugą dłuższą i bardzo popularną trasę, Shakadang Trail, znajdującą się na początku parku. Tu również miejsce na niewielkim parkingu zapewnić można sobie tylko przed 9-tą.

Trójka rozbrykanych dzieci na szlakach Taroko

Baiyang TrailBaiyang Trail Baiyang Trail
Szlak zaczyna się w połowie tunelu, za miejscowością Tianxiang. Jadąc autem należy przejechać przez tunel i zjechać w dół na prawo na parking, tuż po wyjeździe z tunelu. Gdyby tam nie było miejsc, pozostaje powrót do wioski (około kilometr od wejścia na szlak) próba zaparkowania na tamtejszym parkingu.

Baiyang Trail Zaczynamy od przejścia tunelem. Mogą przydać się latarki, bo w tunelu nie dosyć, że ciemno, to jeszcze może być po deszczu mokro. Potem trasa wiedzie szeroką, szutrową drogą, nieco zwężając się w okolicach wiszącego mostu. Najciekawsze widoki na rzekę Taci Jili są na końcówce, własnie na wysokości mostu. Na odważnych, kawałek za mostem czeka tunel z kurtyną wodną.Całe przejście tunelem jest bardzo mokre, a woda znajduje się nie tylko pod nogami, ale tez kapie z góry, ze skał. Dodatkowo trzeba przecisnąć się za mini wodospadem. Na tunelu trasa się kończy, więc czeka nas jeszcze raz powrót pod kurtyna wodną.

Lushui Heilu TrailLushui Heilu TrailLushui Heilu Trail
Warto zacząć od strony Lushui, bo wtedy wchodzi się wąską ścieżką, ostrzej pod górę i bardzo szybko dochodzi się do szlaku. Od strony Heilu jest to prawie kilometr szeroką, szutrową drogą zanim zejdzie się na właściwy szlak. Trasa wygląda bardzo fajnie, z bujną roślinnością i małymi mostkami. Niestety dużo nie mogliśmy przejść, bo środek trasy był zawalony usuniętą ziemią i trasa kończyła się po 500 metrach, a z drugiej strony po kilometrze. Szkoda, ale nawet taki mały fragment warto było, bo udało na się dojść do widokowego punktu nad główną drogą, biegnącą przez Taroko.

Yuewangting BridgeYuewangting Bridge
Most położony jest między Lushui a Heilu, przy samej głównej drodze, więc można go potraktować, jako widokowy przystanek na 10 minut. Jedyny problem to, że na most na raz może wejść tylko do 8 osób, więc jeśli w pobliżu widać jakąś większą wycieczkę, nie warto nawet stać w kolejce.

Tunnel of Nine TurnsTunnel of Nine TurnsTunnel of Nine Turns
Tunel dziewięciu zakrętów to miejsce kompletnie bez parkingu. Jest tylko mała boczna ślepa dróżka, gdzie można stanąć, aby wysadzić pasażerów z auta. Nam udało się przejść tę trasę tylko dlatego, że Marek nas wysadził i sam pojechał szukać miejsca po drugiej stronie tunelu. Niestety nic w pobliżu nie znalazł.
Trasa bardzo widokowa, bo idzie się starą, asfaltową drogą, wykuta w skale, wzdłuż kanionu. Cały czas jest to tunel ale z otwartym widokiem na rzekę. Niestety jest to szeroki asfalt więc nie można tu mówić o prawdziwym szlaku czy trekingu. Końcówka znów nie do przejścia, więc wracać trzeba tą samą drogą.

Taroko George View PointTaroko George View Point
Chcieliśmy zobaczyć Swallow Grotto, ale nie było najmniejszych szans na zaparkowanie, nawet kilometr od tej trasy. Zadowoliliśmy się więc punktem widokowym na Taroko George. Prawdę mówiąc, już nawet za bardzo nie mieliśmy ochoty na dalszą wędrówkę, bo trochę zmokliśmy pod wodną kurtyną o poranku, a rzeczy przy braku słońca i przy temperaturze około 15C nie za bardzo chciały schnąć.

Changuang TempleChanguang TempleChanguang Temple Zjeżdżając z głównej drogi na ZhangchunBridge znów trafiamy na zawalony autokarami i samochodami parking. Nie ma sensu się tu zatrzymywać, szczególnie, że krótka trasa w kierunku malowniczej świątyni Changchun jest niestety nieczynna.
Zamiast tego, tuż za czerwonym mostem wspinamy się w górę, wąską, asfaltową drogą do świątyni Changang. Widoki stąd przepiękne. I jest oczywiście kolejny wiszący mostek.

Shakadang TrailShakadang TrailShakadang Trail
Szlak ten najbardziej znany jest z czerwonego mostu, ozdobionego pieskami Fu. To miejsce znajduje się na wielu pocztówkach, szczególnie, że most obfotografować można z góry, z dołu, a nawet z płowy drogi, bo na dół, wzdłuż konstrukcji mostu, prowadzą metalowe schody.

Shakadang TrailShakadang Trail Trasa jest bardzo ładna, chociaż chyba nie doszliśmy do samego końca, bo gdy zeszliśmy ze skalnej ścieżki, krajobraz już się nie zmieniał i tak na prawdę nie wiadomo było jak daleko jeszcze trzeba iść. Szlak ten niema bowiem jednoznacznego, charakterystycznego punktu końca. My zawróciliśmy na wysokości małej, wodnej zapory, a Kasia z Markiem poszli jeszcze dalej, aż doszli do domów I kolejnej małej wioski. Zakładamy, że to już był koniec szlaku.

Shakadang Trail Dodatkową atrakcją na trasie były lokalne, słodkie kiełbaski z trawą cytrynową i innymi, azjatyckimi przyprawami, sprzedawane przez miejscowych rolników na kilku straganach mniej więcej w połowie trasy. Ja była nimi zachwycona, dzieci nieco mniej!
Szlak Shakadang najbardziej malowniczy jest w tej pierwszej części, jeszcze przed straganami oraz kawałek za nimi. Trasa jest bardzo prosta i szeroka, więc w ciągu dnia podążają nią tłumy. Było nam tego doświadczyć, gdy wracaliśmy koło 11tej, a w przeciwnym kierunku ciągnęły dosłownie autokary azjatyckich, niezwykle żwawych staruszków. Także warto było znów przybyć o poranku i zacząć treking przed 9tą.

Wycieczek po Taroko tak do końca nie da się zaplanować. Po pierwsze, trzeba się dostosować do wolnych miejsc parkingowych, jeśli przyjechało się własnym autem, a po drugie i ważniejsze, poza sezonem, część szlaków może być zamknięta lub częściowo nieczynna ze względu na prace naprawcze lub też na szkody poczynione przez ulewne deszcze lub huragany. Jak tylko coś takiego na szlaku się zdarzy, to większość trasy lub nawet całość zostaje zamknięta. Nam to przydarzyło się aż w trzech miejscach i za każdym razem informowała o tym tablica już na początku szlaku. Gdy przejść można było kawałek, było to od razu oznaczone na mapie. Piękni jest w wielu miejscach i lepiej z góry na jeden, konkretny szlak się nie nastawiać, a raczej dobrze sprawdzić, jakie w pobliżu są możliwości wędrówek.