Spacerem przez Manhattan

New York 1. Port Authority Bus Terminal (West Midtown) – 41st St (New York Times building) – Broadway – Herlad Sq (Macy’s) – 34th St
2. Empire State Building (0,8 mile) 5th Ave – 42nd E - Grand Central Terminal (0,5 mile) – Chrysler Building – Metro do Brooklyn Bridge/City Hall (Lower Manhattan)
3. St Paul’s Chapel - World Trade Center Ground Zero – World Financial Center – Trinity Church – Wall St (Trump Building 40 Wall St, Tiffany 37 Wall St, Federal Hall) – Stock Exchange – Stone St Historic District– Pearl St – South St Seaport (Fulton St, Water St)– Titanic Memorial Lighthouse - Pier 16– Metro Fulton St do High St (linia A lub C) - Brooklyn
4. Brooklyn Bridge na pieszo w kierunku Manhattanu – Municipial Building
5. Chinatown – Mott St – Mulberry St – Canal St – Little Italy – Grand St
6. Soho –Greene St – Broadway - Washington Sq (Greenwich Village) – 5th Ave – Flatiron Building – Metro do Dakota (Central Park)
7. Dakota Building - Central Park – Strawberry Fields – Time Square - Port Authority Bus Terminal

Od Times Square do Empire State Building

Nowojorka tablica rejestracyjnaPlan zwiedzenia Nowego Jorku pojawił się w mojej głowie natychmiast po kupieniu biletu do USA. Mimo, że lot mieliśmy do Filadelfii, to tylko dwie godziny drogi od Nowego Jorku, więc spokojnie dało się całodzienną wycieczkę zaplanować.
Wybraliśmy najtańszy dojazd autobusem Greyhound, tylko za 25 usd w dwie strony. Dzięki zakupowi biletu przez Internet, około miesiąca wcześniej, cena była bardzo niska, a za bilet powrotny tego samego dnia nic nie musieliśmy dopłacać. Innymi słowy podróż do Nowego Jorku w jedną stronę kosztowała tyle samo co trasa w dwie strony. Nieco szybszy pociąg kosztowałby nas aż 90usd! 100 mil między centrum Filadelfii a Nowym Jorkiem nasz autobus pokonał w dwie godziny, bez żadnych korków. Ale był to niedzielny poranek, w poniedziałek lub dowolny inny dzień tygodnia, tak łatwo i szybko nie udałoby nam się dostać na Manhattan!
Greyhound jest jednym z niewielu przewoźników, którzy wjeżdżają do samego centrum Nowego Jorku. Dworzec autobusowy Port Authority znajduje się na środkowym Manhattanie, zaledwie kilka przecznic od Time Square. To tutaj własnie zaczęła się nasza wycieczka.

Na Środkowym Manhattanie Time Square o 9 tej rano wygląda bardzo spokojnie. Tak samo Broadway. Powoli pojawiają się już turyści, ale miasto jeszcze śpi. Na ulicach widać trochę bezdomnych, najczęściej rozłożonych w okolicach kratek wentylacyjnych z ciepłym powietrzem z metra.
To, co robi największe wrażenie od razu po wyjściu z dworca, to słynne drapacze chmur. Ulice Manhattanu są wąskie, a wieżowce tak ogromne i strzeliste, że aż ciężko zrobić fotkę. Od pierwszej chwili o poranku, aż do późnego wieczora, architektura Nowego Jorku mnie zaskakiwała ale ani razu nie rozczarowała! Nowoczesne, szklane wieżowce przeplatają się z stylowymi drapaczami chmur z zeszłego wieku .
Jest dokładne tak jak na filmach i miasto można podsumować jednym słowem – po prostu niesamowite.

Widok na Manhattan z Empire States Building Nasz spacer zaczynamy od Empire States Building – będzie to jedyne miejsce jakie zwiedzmy w środku, sporo zresztą za to płacąc. Bilety (32 USD na 68 piętro) najlepiej zamówić wcześniej przez Internet, wchodzi się wówczas oddzielnym wejściem i omija jedną z kolejek. Później i tak trzeba odstać jeszcze w kilku miejscach, ale w niedzielę o 10tej rano było nawet pustawo. Tylko po wyznaczonych liniach kolejkowych wyobrazić sobie można ilu ludzi przychodzi tu w ciągu dnia. Przejście przez budynek w kierunku wind, to już ciekawa wycieczka poprzez labirynt eleganckich korytarzy. Dominują tu kolory czerwony i złoty, a na każdym zakręcie czeka portier/ strażnik w ozdobnej liberii. Przed wjazdem na taras widokowy zwiedza się mała wystawę ze zdjęciami, chyba na 60 piętrze, potem jeszcze kilka korytarzy, szybka winda i można wyjść na zewnątrz. Widok z 68 piętra zachwyca. Jak na dłoni mamy cały dolny i górny Manhattan. Tutaj dopiero czuć potęgę drapaczy chmur. Na tarasie stać można godzinami, ale my ruszamy dalej, słynną Piątą Aleją w kierunku Grand Central Terminal.

Chrysler Building Nawet jak nie wyrusza się w podróż z tego miejsca, stary, przestrzenny główny dworzec kolejowy Nowego Jorku warto zobaczyć. Obok znajduje się też inny, słynny budynek – wieżowiec Chryslera. My przeskakujemy stąd metrem na Dolny Manhattan, bo właśnie tam znajdują się najbardziej znane budynki. Podczas całego, intensywnego, jednodniowego zwiedzania miasta, nowojorskie metro wykorzystywaliśmy tylko cztery razy. Manhattan jest tak ciekawy, że trzeba go przejść na pieszo. Poza tym metro ponoć w tygodniu jest bardzo zatłoczone. My tego nie odczuliśmy bo weekendowy ruch w centrum powodują głównie turyści. Trochę zaskoczyło mnie, że nie ma możliwości kupna biletów całodniowych na komunikacje miejską, najkrótsze są tygodniowe. Pojedynczy przejazd to 3 USD, trochę taniej (2,75 USD) można na tzw Metro Card (depozyt 1 USD), czyli kartę pre-paid zasilaną w automatach. Na jedną kartę może wejść dowolna ilość osób - po prostu trzeba na bramce zeskanować ją kilka razy, przepuszczając poszczególne osoby. My największy problem mieliśmy z obliczeniem na ile kartę zasilić tak by po zakończeniu zwiedzania nie została na niej gotówka (… i oczywiście została!). Nie jestem przekonana czy na tak krótki pobyt karta w ogóle się opłaca

WTC, Wall St i Brooklyn Bridge

WTC, Memorial ParkWracamy do zwiedzania Dolnego Manhattanu, które rozpoczynamy w okolicy City Hall czyli małego i niepozornego wśród drapaczy chmur, ratusza miejskiego. W tle gdzieś tam widać już Most Brookliński, ale tam dotrzemy później. Na początku trudno się zorientować w kierunkach wśród gęsto ustawionych drapaczy chmur. Wbrew pozorom, wszędzie jest blisko i spod stacji metra w kilka minut docieramy pod St Paul’s Chapel czyli miejsce, które jakimś cudem przetrwało nienaruszone atak na WTC. Jest to mały, niepozorny kościół, w którym podczas akcji ratowniczej w 2001 roku gromadzili się strażacy i policja. To tutaj później przynoszone były kwiaty i umieszczane ogłoszenia osób szukające zaginionych krewnych. Patrząc na to miejsce i otaczające je naprawdę ogromne wieżowce, nietrudno sobie wyobrazić panikę i chaos jaki powstał gdy pierwszy samolot uderzył w wieżę.

WTC, Memorial Park Spod kościoła już tylko kilkaset metrów dzieli nas od symbolicznego miejsca – pomnika ofiar 11 września 2001 roku. Nie da się tam dojść najkrótszą drogą, bo wciąż jest to plac budowy. Amerykanie postanowili postawić nowe wieżowce, w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch dawnych wież WTC. Jeden już stoi, a jeszcze co najmniej jeden jest w budowie. Dopiero mijając plac budowy dociera się do parku – miejsca pamięci ofiar ataku na WTC. Miejsce to robi niesamowite wrażenie, głownie dzięki swojej prostocie. Pomniki są dwa, identyczne, postawione dokładnie w miejscach, gdzie stały wieże. Woda, przelewająca się przez czarny marmur, spływa ku środkowi dawnej wieży, wpadając w czarną otchłań. Po prostu znika gdzieś na wysokości piwnicy. Cały pomnik jest niski, ale za to o szerokości podstawy wieży, daje więc dobre wyobrażenie o wielkości dawnych budynków i o tym jak blisko siebie były ustawione. Na płycie wypisane są nazwiska wszystkich ofiar. Kompletny minimalizm, którzy uderza formą. Nic dodać nic ująć.
Niedaleko WTC obejrzeć można budynek straży pożarnej oraz pamiątkową ścianę poświęconą ofiarom – strażakom. Wszędzie świeże kwiaty, dwa dni temu była 14 rocznica tej tragedii.

Wall Street Z okolicy WTC blisko już do jednej z najsłynniejszych ulic świata, szczególnie finansowego – Wall Street. Trochę jestem zaskoczona, że to taka w sumie mała uliczka, szczególnie w niedzielę wydaje się niepozorna, gdy ruch samochodowy jest prawie żaden, a na około spacerują tylko turyści. Obowiązkowa fotka pod nowojorską giełdą, z amerykańską flagą w tle. Potem krótki spacer wzdłuż budynku Trumpa, niesamowicie eleganckiego Tiffanego i już jesteśmy na wybrzeżu rzeki Hudson.

Stone Street Historic District To nasze drugie dzisiaj spojrzenie na Brooklyn Bridge, tym razem z przystani 16tej, przy której cumują stare statki. To kolejne bardzo fajne i klimatyczne miejsce. Gdzieś w tle majaczy się nawet statua wolności, jednak jest ona bardzo daleko. Idziemy wybrzeżem na południe, w kierunku Battery Park. Do samego parku nie wchodzimy, czeka już na nas słynny byk z Wall Street. Szybka fotka w tłumie turystów i zawracamy na Stone Street, która nazywa jest najstarszą ulicą Nowego Jorku. Niewiele z tej uliczki zostało, a to co zostało zamienione jest na świetnie prosperujące i niesamowicie drogie puby. Ale przejść się warto, bo budynki piękne!

Brooklyn Bridge and Manhattan Metrem z Fulton Street przenosimy się na Brooklyn. To tylko 3 przystanki, ale warto podjechać aby na pieszo przejść się mostem z powrotem w kierunku Manhattanu. I jak tu się nie powtórzyć – to kolejne niezapomniane miejsce na naszej trasie. 30 minut na pieszo. Specjalnym chodnikiem pieszo – rowerowym (uwaga! Wejście mało widocznymi schodami od prawej strony mostu), umieszczonym pośrodku, nad pasami ruchu, dotrzeć można z powrotem na Manhattan. Widoki przepiękne. Znów widać potęgę drapaczy chmur, na tle rzeki Hudson.

Chinatown, Soho i Central Park

Chinatown, ManhattanCzas na obiad. Najtaniej w Chinatown, które właśnie jest po drodze. Trochę się gubimy i zaczyna padać deszcz. Przez chwilę czuję się jak w Chinach – na około tylko chińskie twarze, chiński język i jeszcze trafiamy na chińskie targowisko. O tym, że jesteśmy w Nowym Jorku przypominają tylko stare, metalowe schody przeciwpożarowe, zdobiące każdy budynek w tej dzielnicy. Mijając kolejne przecznice Chinatown nagle trafiamy do Little Italy czyli dzielnicy włoskiej, dziś już nieco skurczonej poprzez intensywną ekspansje Chińczyków. Już z daleka dobiega do nas muzyka, jak na zamówienie New York, New York na żywo, z małej sceny. To święto dzielnicy włoskiej. Zatrzymujemy się na chwilkę, ale czas nas trochę goni, bo przed nami jeszcze Plac Waszyngtona i koniecznie Central Park!

Kamienica w Soho Pierwsze jest jednak Soho, jedna z najbardziej eleganckich dzielnic Dolnego Manhattanu i jedna z najdroższych. Tutaj sklepy są raczej puste, czekające na tych wyjątkowych klientów, a na wystawach nie ma żadnych cen. Podziwiamy piękne fasady budynków i eleganckie klatki ze schodami przeciwpożarowymi wzdłuż ulicy Greene i docieramy znów do Broadwayu.

Flatiron Building Trochę gubiąc się dochodzimy do Washington Square, oazy zieleni i miejsca wypoczynku wielu turystów. My też na chwilkę siadamy, ale tylko na chwilkę tak by oswoić skacząca obok szarą wiewiórkę. Ostatkiem sił po całym dniu zwiedzania docieramy do najdziwniejszego budynku na Manhattanie, trójkątnego Flatiron Building. Znów jest to miejsce, którego nie można ominąć. Budynek wygląda tak jakby ktoś go spłaszczył żelazkiem. Stąd już metrem pędzimy do Central Parku. I tu niemiła niespodzianka – jak wsiadaliśmy do metra było jeszcze jasno, w niecałą godzinę, po wyjściu z metra zastała nas kompletna ciemność! I gdzie nasz park? Gdzie Truskawkowe Pole Johna Lenona? Skoro dotarliśmy już tak daleko, to chociaż po ciemku park postanawiamy zobaczyć. Dla odwagi i kurażu po całodniowej wędrówce wspomagamy się cydrem i wchodzimy w ciemne czeluści Central Parku. Miejsce poświęcone Johnowi Lenonowi, czyli tzw. Strawberry Fields jest na samym skraju parku i jest nawet całkiem dobrze oświetlone. Ale nie jest to nic wielkiego, po prostu mały skwerek z pamiątkowym, ozdobnym brukiem i hasłem Imagine. Po krótkiej pogawędce z bardziej stałymi mieszkańcami parku i jeszcze krótszej obserwacji przebiegających przez alejki ogromnych szczurów, wracamy metrem na Time Square..i nie poznajemy tego miejsca!

Time Square by night Jest tak głośno, tłumnie i kolorowo od wielkich reklam na bilboardach, że aż trudno się zorientować w którą stronę powinniśmy iść na dworzec autobusowy. Na pewno warto właśnie o tej porze Time Square zobaczyć, ale zbyt długo nie da się tam wytrzymać. Klika fotek i lecimy na dworzec… tylko gdzie to jest? Na pewno mamy do przejścia tylko kilka przecznic ale wszystko jest tak kolorowe, że na skrzyżowaniu z dworcem poległam i spytałam o drogę, nawet nie zauważyłam wejścia po drugiej stronie ulicy.

Tak zakończyła się nasza 12-godzinna przygoda z Nowym Jorkiem. Było intensywnie, ale na pewno warto, nawet jak dysponuje się tylko jednym dniem. Cały Manhattan da się zwiedzić, wystarczy tylko silna motywacja i bardzo wygodne buty!