Troche informacji i statystyki

Czy warto jechać do Omanu? Dla miłośników fortów i pustyni na pewno tak. Dla miłośników plaż i luksusów, może niekoniecznie. Klimat jest surowy, gorący, bardzo mało zieleni, wybór lokalnych owoców i warzyw niewielki. Oman nie jest krajem tanim, ale przy małych wyrzeczeniach da się niektóre koszty, np. noclegu czy auta, zredukować. Sułtan buduje coraz więcej drogich hoteli, a baza tanich noclegów praktycznie nie istnieje. Wszystko to sprawia, że w tym bardzo ciekawym kraju, wciąż jest bardzo mało turytów. Dla nas to była duża zaleta.
Wyjazd nam się bardzo podobał, bo lubimy włóczyć się po fortach i opuszczonych miejscach. Przy codziennym przemieszczaniu się, dwa tygodnie wystarczą na zwiedzenie całego kraju.

Przybliżone koszty wyjazdu:
•Przelot: Berlin - Doha - Muscat i z powrotem: Qatar Airways (500 €/os + 100 € niemowlę)
•Przelot Muscat - Salalah - Muscat (140 €/os dorosłą)
•wiza 40 € /os (też za niemowlaka)
•Wypożyczenie auta (Toyota Yaris) na 11 dni na północy w Europcar: 230 € oraz 140 € na 7 dni na południu w agencji 4x4
•benzyna 0,25 € za litr
•Noclegi: Seeb Al Bhajah (50 €), Muscat Al Fanar (36 €), Nizwa Tanoof Residency (30 €), Salalah Hotel Salalah (30 €) - najtańsze hotele, cena za pokój dwuosobowy; Wahiba Sands - Al Arresh Camp (40 €/osobę ze śniadaniem i ciepłą kolacją)
•przejażdżka terenówką z kierowcą po piaszczystych wydmach (40 min) - 20 €
• zwiedzanie - wstępy do fortów oraz zamków - państwowe w kwocie 1 €
•oglądanie żółwi - wycieczka z przewodnikiem 6 €/os
•taksówka z Mutrah do Wielkiego Meczetu 12 € (koło 25km), z meczetu na lotnisko 10 €
•bus z okolicy lotniska do Ruwi (30 km) 1 €
•litr soku z mango, jabłka, pomarańczy, itp. około 1,5 €
•serki topione w krążku lub 100 gram sera białego 1,5 €
•shawarma, czyli kebab na ulicy [a także Falafel - dop.Adam] dostępny po zmroku, około 0,5 € (mała porcja w naleśniku)
•butla gazowa Campingas - 8 €, tudzież cały zestaw (kartusz + maly gaz) produkcji chińskiej 3 €
• jedzenie u Hindusa w ciągu dnia, np biryani 2-3 € (duża porcja z ryżem)
•tradycyjne jedzenie arabskie w knajpce wieczorem 3-5 €
•wyciskany sok z owoców lub koktajle 1,5 - 2 €

Trochę statystyki:
•przejechaliśmy 2300 km na północy i na południu 1200 km
•najwyżej wjechaliśmy autem na około 1900 m.n.p.m, co jednocześnie stanowiło wjazd na najwyższy masyw Omanu - Jebel Shams
•raz zmienialiśmy koło w wypożyczonym aucie
•obejrzeliśmy koło 30 fortów i zamków, z czego tylko 7 było otwartych dla turystów, a 2 były opuszczone
•na 20 noclegów tylko 6 spędziliśmy w hotelach, reszta głównie pod namiotem, jeden nocleg na lotnisku
•wstawaliśmy codziennie koło 6tej rano a chodzilismy spać już koło 20-21

Z 9,5 miesięcznym niemowlakiem na egzotycznych wakacjach

To, że gdzieś z naszym dzieckiem w tym roku już pojedziemy było pewne, a plany snuły sie jeszcze w poprzednim roku, kiedy to dopiero oczekiwaliśmy na narodziny maluszka. Na początku chcieliśmy wyjechać w trakcie mojego urlopu macierzyńskiego, ale późna wiosna i wczesne lato to nie były zbyt dobre pory na egzotyczną podróż. Wszędzie robiło się bardzo gorąco lub bardzo deszczowo. Wybór ograniczał nam dodatkowy czynnik poszukiwania kraju bezpiecznego dla niemowlaka, czyli bez chorób tropikalnych. Niestety, niektóre rejony świata od razu znalazły sie poza naszym zasięgiem ze względu na ogromną odległość (Australia i Oceania). Inne kraje były zbyt mało egzotyczne. I takim sposobem eliminacji został wybrany Oman i to dopiero w pażdzierniku, gdyż w lecie jest tam za gorąco. Nie ukrywam, że w wyborze pomogły również opisy wcześniej już odbytych wybraw z małymi podróżnikami, znalezione na necie.

Przygotowania do wyjazdu nie różniły się mocno od przygotowań przy jakiejkolwiek innej wyprawie, czyl:i znalezienie w miarę tanich przelotów, opracowanie trasy oraz - najważniejsze - wyrobienie nowego paszportu dla dziecka, jako że paszporty dziecięce wydawane są tylko na rok, a zazwyczaj kraje z wizami rządają minimum półrocznej ważności paszportu przy wylocie. Tak więc, nasz niemowlak dostał już drugi paszport w życiu, bo pierwszy, wyrobiony w marcu przed wyprawą na Maltę, już by się na ten wyjazd nie nadał.

Linie lotnicze
Miały być jak najtańsze, ale też z korzystnym planem lotów, tak by za długo nie czekać na lotniskach na przesiadki. Do tego szukaliśmy linii, które - w razie co - pozwalają na zmianę daty wylotu lub powrotu a nawet na oddanie biletu. Takie zmiany i tak zazwyczaj kosztują, ale zawsze jest to mniej niż strata całej kwoty za bilet. Patrzyliśmy również na godziny wylotu i przylotu (miało być w ciągu dnia, by dziecka nocą nie męczyć). Najkorzystniej wychodziły linie Qatar Airways, gdzie z Berlina przesiadką przez Doha byliśmy w stanie dojechać do Muscatu już w 8 godzin, wylatując koło południa. Bilety wyjątkowo zarezerwowałam już w kwietniu przez biuro podróży by móc je wykupić dopiero w sierpniu. Gdybym chciała wykupować przez stronę, musiałabym to zrobić od razu, a tak mieliśmy jeszcze trochę czasu żeby się w razie co z szalonego pomysłu wycofać. Była też opcja, znacznie tańsza, z Turkish Airlines ale z długą przerwą w Istambule i przyjazdem do Muscatu nad ranem, więc ostatecznie z niej zrezygnowaliśmy.
Warto z liniami sprawdzić, na jakich zasadach przewozi się wózek dziecięcy i czy jest on wliczany do bagażu, oraz czy można wziąć fotelik samochodowy na pokład. Jeśli jest możliwość warto również żarezerwować kołyskę dla niemowlaka, ale uwaga, w różnych liniach są różne typy kołysek z różnymi maksymalnymi obciążeniami wagowymi (my mielismy 7kg, czyli akurat tyle ile Lilka ważyła). Przy zakupie biletów trzeba też sprawdzić, czy dla dziecka jest przewidywany tzw baby meal (słoiczki).

Posiłki.
Tu sprawa sie trochę komplikowała w porównaniu z Maltą, gdzie naszemu dziecku wystarczyła pierś matki. Tym razem trzeba było zakupić baterię zupek, kaszek i owocków tak by mniej więcej na wyjazd starczyło. W Omanie można dostać kilka rodzajów słoiczków z owocami oraz kaszki, natomiast zupki warzywne są dużą rzadkością. Mi udało sie tylko znaleźć pyszną kaszkę mleczno-warzywną Milupa, nomen omen, produkowaną - aczkolwiek niedostępną - w Polsce. Zupek zakupionych w Polsce zabraliśmy mniej niż na cały pobyt (nie dałoby się tego spakować), wychodząc z założenia, że zawsze można dziecku coś tam dogotować, np ryż lub soczewicę. Zamiast owoców mieliśmy parę kaszek mleczno-owocowych, miesznych przed jedzeniem z kleikiem ryżowym oraz zakupowane na miejscu małe banany. Innych owoców za dużo nie było. Jedynie arbuzy, których Lilka za bardzo nie lubiła oraz melony. Do picia dziecku z Polski zabrałam kilka małych soczków jabłkowych, które na miejscu mocno rozcieńczałam wodą oraz herbatkę granulowaną ziołową.

Podróżowanie
Podziwiam rodziców wybierających sie w tak daleki wyjazd bez własnego środka transportu na miejscu. Mam tu na myśli tych, którzy rzeczywiście się przemieszczają, a nie zwiedzają "stacjonarnie" .My, z czystej wygody, zdecydowalismy sie na wypożyczenie auta na cały wyjazd (dlatego też braliśmy z Polski fotelik samochodowy, za który w wypożyczalniach często każą sobie słono płacić). Mama całą podróż jeździła z Lilką z tyłu. Auto było klimatyzowane, wiec spędzaliśmy tam często najgorętszą porę dnia, jednak robiliśmy też wiele przerw, więc sama jazda nie była dla dziecka bardzo uciążliwa. Lilka miała dni lepsze i gorsze. Raz jechało się z nią bez problemów, a innym razem krzyczała jak tylko próbowalismy wsadzić ją do fotelika. Z powodu gorącego klimatu spała w ciągu dnia o wiele więcej niż w Polsce, dając mamie szansę na poczytanie czegoś w trakcie jazdy.

Ubranka i pieluchy
Wzięliśmy z Polski dużą paczkę Pampersów, zupełnie niepotrzebnie, bo na miejscu były do dostania w każdym supermarkecie, i to nawet w mniejszych opakowaniach niż u nas. Na szczęscie ubranka zajmowały mało miejsca, bo wzięliśmy prawie same wersje letnie. Aby nie prać, spakowaliśmy tyle, by w razie co, koszulek lub bodziaków starczyło na cały wyjazd. A brudziło się to przy raczkujacym niemowlęciu strasznie! Przydały się cienkie, długie skarpetki by chronić stópki przed słońcem. No i oczywiście duży kapelusz podróżnika i zapasowa chustka na głowę. I dwa kremy z filtrem UV dla niemowląt (mieliśmy 50 i 30). DWA. To jest ważne, jak się na przykład jeden zgubi (tak jak my!).

Kąpiele
Sprawa bardzo prosta w tak ciepłym kraju, jak się weźmie własną, dmuchaną wanienkę. Wystarczy kupić 5 litrowy baniak wody i kąpać dziecko przez zachodem słońca jak jest jeszcze gorąco. Wtedy po prostu wlewa się tę wodę, która miło ochładza. Albo po zachodzie słońca, wodę lekko podgrzewa sie na gazie. I tak jest całą dobe gorąco więc nie ma sie co przejmować, że dziecko nam zmarznie :-)

Noclegi
Dla malucha to obojętnie czy śpi w hotelu czy w namiocie, byleby znalazło się miejsce do poraczkowania. Lilianka na początku bardzo cieszyła się jak wstawiałam ją do pustego namiotu (duże iglo). Kręciła się w kółko i pomagała rozkładać wszystke rzeczy. Niestety, gdzieś tak po tygodniu, namiot już nie wzbudzał takiego entuzjazmu. Noce w hotelach były miłą odmianą, szczególnie jak na podłodze znajdował się dywan do raczkowania.

Wózek i chusta
Bez nich nie dalibyśmy rady. Specjalnie na wyjazd zakupiliśmy mały, lekki i tani wózek spacerowy firmy Deltim. Szukaliśmy takiego, który by się mocno rozkładał do spania i miał dużą budkę, zakrywającą od słońca. Lilianka spędzała w nim czas nie tylko podczas zwiedzania lecz również gdy składaliśmy lub rozkładaliśmy namiot, pakowaliśmy rzeczy do auta czy jedliśmy w restauracji. Lila jeszcze wtedy nie potrafiła wstawać ani chodzić, ale bardzo sprawnie poruszała się na czworakach więc ani na chwię nie można jej było zostawić samej "luzem". Opracowała nawet wychodzenie z namiotu, który ma bardzo wysoką siatkę. Chusta zaś przydała się najbardziej podczas chodzenia po targu kóz, wchodzenia na skałki i spacerów po fortach.

Interakcje niemowlęcia z miejscowymi
Arabowie kochają dzieci i często nas sobie pokazywano placami, jak chodziliśmy z naszym maleństwem. Mężczyźni podchodzili do nas i kładli Lilce dłoń na gówkę, lub częściej, całowali małą w czoło. Niektórzy próbowali nawet brać ją na ręce, ale wtedy dziecko samo potrafiło głośno zaprotestować. Białe rodziny turystów spoza Półwyspu Arabskiego nie są w Omanie często spotykane, także niejednokrotnie brano nas za turystów z Dubaju :-).

Podróżowanie i zwiedzanie z dzieckiem na pewno różni się od niezależnej podróży dwójki dorosłych osobników. Tutaj potrzeba większego luzu, wolniejszego tempa i przystosowywania planu dnia do potrzeb oraz nastrojów dziecka. Nie jest to trudne, bo nie zawsze trzeba postępować standardowo i dokładnie tak tak jak robi się w domu. Nie jest to również łatwe, gdy trzeba rezygnować z niektórych atrakcji, na przykład zwiedzania miasta wieczorem, kiedy to dziecko juz śpi w namiocie czy w hotelu. Nie ma za bardzo czasu na prawdziwy odpoczynek, ale przecież nie na tym polegają prawdziwe wakacje ;-)