Zaczynanym od indyjskiego 'must see'

Taj MahalPociągiem do AgryCo można robić po intensywnym zwiedzaniu Delhi? Ruszyć na drugi dzień rano na nie mniej intensywne zwiedzanie Agry! To trochę taki turystyczny standard, ale rzeczywiście będąc na północy Indii te dwa miasta to takie must see. Aby maksymalnie wykorzystać czas na zwiedzanie, do Agry wyruszyliśmy możliwie najwcześniejszym szybkim pociągiem (czyli wyjazd 6:00!), zarezerwowanym online dwa tygodnie wcześniej. Na tej trasie trzeba się spieszyć z rezerwacją, bo niby pociągów jest sporo ale większość tę 300 kilometrową trasę pokonuje w ponad 4 godziny. Tylko kilka super szybkich składów jedzie poniżej dwóch godzin, na przykład nasze poranne Shatabdi Express oraz popołudniowe Gatimaan Express. Do tego trzeba brać jeszcze pod uwagę skąd oryginalnie pociąg wyjeżdża, bo niektóre mogą być w drodze od kilu lub kilkunastu godzin, a nawet doby! Szanse by taki pociąg przyjechał punktualnie są bardzo małe, chociaż moi Hinduscy koledzy twierdzą, że indyjskie koleje bardzo sie pod tym względem w ostatnich latach poprawiły! Z nowości mogłam po raz pierwszy kupić bilety bezpośrednio na stronie indyjskich kolei czyli IRCTC, oczywiście uprzednio odnawiając tam moje konto. Na tym miłe niespodzianki się skończyły, bo koleje indyjskie bilet mi kupić pozwoliły ale tylko poprzez specjalną procedurę dla cudzoziemców, czyli z dopłatą zwaną convenience fee, wynosząca niezależnie od ceny biletu 118 INR (2USD) za osobę. Przy drogich biletach taka kwota dodatkowa nie ma kompletnie znaczenia, ale przy Sleeperze lub innym pociągu osobowym może stanowić znaczna podwyżkę całego biletu!

Taj Mahal W Agrze byliśmy już przed 8mą, ale do Taj Mahal dotarliśmy dopiero po 9tej. Wszystko dlatego, że dołączyła do nas spora grupa moich indyjskich kolegów z pracy. Oj lekko nie było! Najpierw zaciągnęli nas na obowiązkowe śniadanie, nie na ulicy, a w kompletnie pustej o tej porze knajpce. Było wcześnie, więc przygotowanie jedzenia trwało bardzo długo, ale za to było pyszne. Potem trzeba było znaleźć miejsce do parkowania, bo koledzy mieli służbowe auta. Z parkingu poszliśmy droga tylko dla pieszych (i elektrycznych mini busików) do bramy południowej. Ponoć tutaj są najmniejsze kolejki do wejścia, bo nie da się do niej bezpośrednio podjechać autem czy taksówką. Rzeczywiście weszliśmy bardzo sprawnie, a kontrola była szybka, bo nikt z nas nie wziął plecaków. Warto przed przyjazdem sprawdzić, co można wnosić do środka.

Taj MahalTaj Mahal Jako, że zwiedzamy w niedzielny poranek, w ogrodach Taj Mahal są już spore tłumy. Większość z moich kolegów jest z południowych Indii i dla nich ta wizyta to też wielka atrakcja. Są więc niekończące się zdjęcia, a nawet próba namówienia nas na foto sesję z profesjonalnym fotografem! Powoli zbliżamy się do mauzoleum. I rzeczywiście tak tutaj powinno się zwiedzać - powoli, zatrzymując się i kontemplując tą najbardziej znaną budowlę w Indiach, podziwiając jej piękno i symetrię.

Taj MahalTaj Mahal Mamy szczęście, bo tego grudniowego dnia powszechny w Agrze smog i zachmurzenie ustąpiło miejsca słońcu, a jednocześnie było tylko około 20C więc nie było jeszcze za gorąco na chodzenie. Marmurowy Taj Mahal prezentował się więc jeszcze piękniej.
Mimo niezwykle drogich biletów dla zagranicznych turystów (1050 INR czyli około 12 USD), przy cenie 50 INR dla miejscowych, do samego mauzoleum należy dokupić oddzielny bilet za 200 INR. Tylko wtedy można podziwiać mury mauzoleum z bliska i przypatrzeć się ich misternym zdobieniem z mieniącymi się w słońcu szlachetnymi kamieniami. Wnętrze mauzoleum nie robi już takiego wrażenia jest to w sumie niewielkie pomieszczenie w dwoma replikami grobowców Mumtaz Mahal oraz jej męża Szach Dżana.

Taj MahalTaj Mahal Po wyjściu z biletowanej części mauzoleum, warto przejść się na prawą stroną, skąd, spod zacienionych arkad można zrobić piękne zdjęcia.
Im bliżej południa, tym więcej zwiedzających, wracaliśmy więc już w prawdziwym tłumie i nie było szans na najbardziej znaną fotkę na marmurowej ławeczce na środku alei z widokiem na ogrody i Taj Mahal. Za to zaczęły się prośby o fotki z nami więc najwyższy czas był uciekać.

Fort w AgrzeFort w Agrze Szybko przemieściliśmy się do Red Fort . Tutaj już była spora kolejka do wejścia, ale dla nas, cudzoziemców, z o wiele droższymi biletami, był osobny rządek. Moi koledzy z pracy też do naszej kolejki dołączyli, bo wykupili sobie indyjskie bilety VIP.

Fort w AgrzeFort w Agrze Fort w Agrze jest jeszcze piękniejszy niż fort w Delhi. Znów potężne, czerwone mury, a w środku kilka interesujących budowli. Niestety tu już nie udało się uchronić przez setki lat tych wszystkich klejnotów, zdobiących marmurowe ściany. Same zdobienia są podobne do Taj Mahal, ale niestety z dziurami po szlachetnych kamieniach. Tak samo zdobione, pozłacane sufity są teraz raczej szare, z jednym małym fragmentem, gdzie podziwiać można resztki pozłoceń.

Fort w Agrze Najbardziej znany widok z fortu Agra to ten w kierunku rzeki Dżamuny, z zamglonym Taj Mahal w tle. Niestety rzeka była dość mocno wyschnięta, ale i tak fajnie mauzoleum gdzieś tam daleko w tle było widać. Warto przyjrzeć się też idealnie symetrycznym budynkom w ogrodach Anguri Bagh. Te symetrie najlepiej widać, gdy stanie się na środku i zrobi zdjecie 360.

Z wizytą w opuszczonym mieście z XVI wieku

Fatehpur Sikri Na nasz 9-cio godzinny pobyt w Agrze miałam zaplanowanej trzy atrakcje i bardzo mi zależało, żeby wszystkie trzy zobaczyć, a szczególnie ostatnią, czyli Fatehpur Sikri. Musiałam więc pilnować czasu, bo moi Hindusi kompletnie nie byli w stanie tego zaplanować. Hinduski czas jest z gumy, a ja tę gumę musiałam nieco skracać, bo nasz pociąg powrotny nieodwołalnie odjeżdżał o 18tej. Równo o 13 zarządziłam wyjazd do Fatehpur Sikri, znajdującego się jakieś 30km za Agrą. Bardzo chciałam to miejsce zobaczyć, bo miałam już je w planie przy poprzedniej wizycie, 20 lat wcześniej,ale wtedy nie zdążyliśmy.

Fatehpur Sikri Fatehpur Sikri to opuszczone miasteczko z XVI wieku, zamieszkane tylko przez około 14 lat. Powody porzucenia tej pięknej siedziby Akbara nie są do końca znane. Jednym z nich mogło być wysokie położenie i braki w dostawach wody. Inny powód to wyjazd władcy do Punjabu i utrata zainteresowania tym miejscem.
Dziś to typowe miejsce turystyczne, z niewielką domieszką kultu religijnego. Osada znajduje się poza współczesnym miasteczkiem i dojeżdża się do niej z głównego parkingu niewielkimi autobusami, na które trzeba kupić niedrogi bilet. Bilet należy zachować, bo jest on jednocześnie biletem powrotnym. Dodatkowo, tuż przed wejściem do pałacu należy uiścić jeszcze jakąś niewielką opłatę - coś w rodzaju znaczka skarbowego, który stanowi donację dla lokalnej społeczności. Nie wiemy tak do końca czy była to opłata obowiązkowa ale było to sprawdzane wraz z biletem i notowane w specjalnej księdze. Bilet wstępu obowiązuje tylko do pałacu, do usytuowanego po drugiej stronie placu kompleksu z meczetem można wchodzić za darmo.

Fatehpur SikriFatehpur Sikri Moi lokalni koledzy już tak byli zmęczeni całym dniem zwiedzania ze mną, że postanowili odpocząć, wynajmując nam przewodnika, który miał nas oprowadzić po pałacu i meczecie. Przewodnik coś tam opowiadał, ale niezbyt wiele, a nadał takie tempo całej wycieczce, że wszystko zwiedziliśmy w niecałe dwie godziny!
Teren pałacu to kilka pięknie rzeźbionych, czerwonych budowli oraz ogromny plac. Tutaj było już znacznie mniej ludzi niż w Agrze. Bardzo fajne miejsce na spokojne pochodzenie, jeśli ma się więcej czasu.

Fatehpur SikriFatehpur SikriTeren meczetu jest bardziej zatłoczony, bo można tam wejść za darmo. Do wnętrza meczetu mogą wejść tylko Muzułmanie. Teoretycznie turyści wpuszczani są do białego, marmurowego mauzoleum, ale tylko jeśli wykupią donacje wspomagająca jakieś miejscowe stowarzyszenie. Można było kupić chusty i ofiarować je w mauzoleum, a dochód przeznaczono dla wsparcia miejscowych dzieci. Jedyny problem, że te chusty oferowano turystom po bardzo wysokich cenach, zaczynających się od 1000 rupii w górę. My się nie zdecydowaliśmy, bo tak do końca nie wiadomo było, czy rzeczywiście jakieś dzieci na takiej donacji by skorzystały.

Fatehpur Sikri Największą niespodzianką w Fatehpur Sikri było spotkanie z kolejnym kolegą z pracy, który zabrał rodzinę i przyjechał z Delhi specjalnie po to byśmy mogli spotkać jego żonę i córeczkę. One też były niezmiernie ciekawe, z kim Tata codziennie siedzi na telekonferencjach. Bardzo żałowałam, że nie mogłam z nimi spędzić więcej czasu ale niestety czekał nas powrót autem do Agry na pociąg.